Przekaż 1,5% podatku na pomoc dzieciom
Fundacja Kawałek Nieba Fundacja Kawałek Nieba
KRS 0000382243

[:pl]MOJA SZANSA ABY ŻYĆ…[:]

[:pl]MOJA SZANSA ABY ŻYĆ…[:]

SONY DSC

 

 

Z wielkim bólem piszemy te słowa: Bogdan odszedł. Pozostanie na zawsze w naszych sercach. Historia Bogdana:

Równo rok temu w wyniku badań obrazowych u Bogdana wykryto zmianę na trzustce. Lekarze podjęli decyzję o chirurgicznym usunięciu guza, by – jak to określili – pozbyć się dziada raz na zawsze. Taki był plan. I pozostaje on nadal aktualny…

Gdy 7 kwietnia 2015 Bogdan usłyszał, że zmiana zaatakował trzon trzustki i jest nieoperacyjna z uwagi na naciekanie na naczynia krezki i pnia trzewnego, jego świat się zawalił. Oczyma wyobraźni widział najgorsze sceny: ból, cierpienie, rozpacz najbliższych, łzy moje, dzieci i wnucząt, swoje odchodzenie. Nie ukrywam – ja też się bałam najgorszego… Bo byłam przy nim, gdy lekarz mówił słowa „3 do 6 miesięcy życia, może 9”…

Niemal natychmiast wdrożono leczenie systemowe. Nasza nadzieja wciąż żyła, wciąż tlił się jej maleńki płomyczek. Zaczęłam szukać, pytać, szperać. Tak znalazłam JĄ – metodę NANOKNIFE. Nowoczesna, mało inwazyjna metoda niszczenia komórek nowotworowych za pomocą prądu o wysokim napięciu. Dzięki b4internetowi dotarliśmy z naszymi pytaniami do jednego z lekarzy z Gdańska, który stosuję metodę. Gdy Bogdan został zakwalifikowany do zabiegu miałam wrażenie, że fruwam. Ale trwało to kilka sekund, bo kolejną informacją była ta o braku refundacji metody. A koszt zabiegu to suma 40 – 60 tysięcy złotych. Uzyskaliśmy możliwość obniżenia ceny do kosztu samych elektrod, ale nawet 35.000 zł było kwotą poza naszym zasięgiem. Strach powrócił ze zdwojona siłą. A wraz z nim przyszła determinacja.
Dzięki wspaniałym ludziom, przyjaciołom, rodzinie koleżankom i kolegom z naszych zakładów pracy, a także zupełnie czasem obcych ludzi zgromadziliśmy potrzebną sumę. Do końca życia będę dziękować każdemu z tych ludzi, którzy rozpalili naszą nadzieję w potężną pochodnię. Nie ma dnia byśmy o każdym z nich nie pamiętali w modlitwie.

W czerwcu 2015 r Bogdan przeszedł zabieg NanoKnife metodą przezskórną. Jego stan zdrowia poprawiał się niemalże z dnia na dzień, kolejne badania pokazywał, że to Bogdan wychodzi na pozycję zwycięzcy w tej walce. W badaniu TK przeprowadzonym w sierpniu 2015 potwierdzono całkowita martwicę guza! Zakończono chemioterapię. Już miało być tylko normalnie.
Gdy Bogdan w październiku wrócił do pracy, do swoich ukochanych tramwajów w krakowskim MPK, była najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Koledzy i koleżanki z pracy, którzy tak bardzo mu kibicowali i masowo wspierali zbiórkę na zbieg, powitali go łzami radości i wzruszenia. Wrócił do majsterkowania, zbudował taras w naszym drewnianym domku, który również jest jego dziełem. Badał się regularnie, pracował, wolne chwile poświęcał wnukom. Nic nie zapowiadało, że za chwilę zły los wróci do nas jak bumerang.

W listopadzie podczas kolejnego TK stwb6ierdzono niejednorodną zmianę brzegową w miejscu zabiegu. Uspokajano nas, że to nic nie znaczy, że trzeba obserwować, ale nie należy się zbytnio martwić na zapas, bo wyniki badań kwi i markery nowotworowe są w prawidłowych wskazaniach. Zalecono badanie PET. I właśnie to badanie wykonane w lutym, niemal rok po postawieniu diagnozy nie pozostawiło złudzeń.
Mimo martwicy guza pierwotnego, potwór wrócił w marginesie brzegowym, pojawił się w węzłach i na wątrobie. Kilka dni płakaliśmy ukrywając przed sobą wzajemnie łzy. Tamten strach, rozpacz, bezsilność sprzed roku powróciły.

Ale dzięki cudownym ludziom znów udało nam się wskrzesić w sobie wolę walki. I znów wróciła do nas ta nazwa. NANOKNIFE, ale w operacji otwartej połączonej z elektroporacją (tzw. termo ablacją)zmian na wątrobie. Lekarz, który dał Bogdanowi ponowną kwalifikację do zabiegu uspokoił nas, że potwierdzenie martwicy guza świadczy o skuteczności metody, a powtórzenie zabiegu w metodzie otwartej pozwoli dobić gada. Bogdan zaczął przyjmować chemię. Przed nim co najmniej 3 cykle. Zabieg zaplanowano na pierwsza połowę maja. Mamy dwa miesiące na zebranie środków.
Tylko dziś już wiemy, że nie podołamy sami kosztom. Nikt nie da nam kredytu, nikt z naszych przyjaciół ani znajomych nie posiada takiej kwoty, byśmy mogli ją pożyczyć… 70.000,00 zł. Tyle kosztuje dziś życie mojego ukochanego męża. Tyle kosztują nasze marzenia, by znów pojechać na wędrówki po naszych ukochanych Tatrach, za tyle możemy kupić więcej czasu dla ukochanych wnuków i dla pasji. Nie umiem i nie chcę myśleć o tym, co będzie jeśli nie uda nam się zebrać tej kwoty. Dlatego jestem gotowa błagać każdego o pomoc, o najmniejszą darowiznę. Jestem gotowa na walkę o Bogdana i wraz z nim, proszę Was tylko – nie zostawcie mnie w niej samej.

Lucynab2

b3

 

b7

[:]

pat0 Informacje_dot._zbiórek: https://www.kawalek-nieba.pl/informacje_reg/
Podaruj Kawałek Nieba...