NASZ UKOCHANY SYN WALCZY Z NOWOTWOREM
Nie ma takich słów które mogłyby wyrazić ból po stracie ukochanego dziecka. Karol odszedł… Pozostanie na zawsze w sercach tych, którzy tak bardzo go kochają i w chwilach spędzonych razem, które nigdy nie zostaną odebrane…
Historia Karola:
Nasz syn Karol ma 14 lat. W połowie grudnia 2019 r. usłyszeliśmy od lekarzy druzgocącą diagnozę: bardzo agresywny nowotwór. Od tamtej pory jesteśmy stałymi gośćmi oddziału onkologii CZD w Warszawie.
Protokół leczenia przewidywał kilka cykli ciężkiej chemioterapii, po której guz miał być usunięty. Niestety kontrolne badania pokazały, że nasz przeciwnik jest bardzo złośliwy, i zamiast się zmniejszać, cały czas rósł w organizmie naszego dziecka. Zmiana protokołu, jeszcze bardziej agresywna chemioterapia i po następnej kontroli znów rozczarowanie. Wtedy lekarze zdecydowali się nie czekać dłużej tylko operować. Niestety ze względu na położenie guza i jego wielkość nie było to możliwe w CZD.
Zaczęły się intensywne poszukiwania chirurga onkologa, który podejmie się takiej operacji. Na szczęście Profesor z Wrocławia zgodził się zaryzykować. Cały zespół lekarzy chirurgów, ortopedów, neurologów walczył wiele godzin żeby guz został usunięty w całości a przy tym żeby uratować lewą rękę. Operacja okazała się sukcesem, udało się radykalnie usunąć nowotwór, niestety ze względu na jego położenie bez zapasu zdrowych tkanek.
Po powrocie z Wrocławia kolejne chemioterapie. 20 czerwca na miesiąc trafiliśmy do WUMU w Warszawie na oddział hematologii i przeszczepów. Tam Karol został poddany mega chemii i przeszczepowi\. Przez miesiąc przebywania w ścisłej izolacji wróciliśmy do domu. Z CZD dostaliśmy informację, że pod koniec sierpnia został wyznaczony termin rozpoczęcia radioterapii. Przez kilka tygodni radioterapia na Wawelskiej od poniedziałku do piątku, a od piątku do niedzieli chemia w CZD. I tak w kółko. Po zakończeniu chemioterapia podtrzymująca, która miała trwać jeszcze 6 miesięcy.
Wiedzieliśmy, że Karol musi przez to wszystko przejść żeby wrócić do normalnego życia, do aktywności, do szkoły i klasy, za którą bardzo tęskni. Wszystko super znosił, dobrze się regenerował. Wiadomo, że były wzloty i upadki ale wychodziliśmy na prostą. bynajmniej tak nam się wydawało.
6 tygodni po radioterapii kontrolny rezonans, który według lekarzy miał być w zasadzie ,,formalnością,, pokazał wznowę w klatce piersiowej, przerzuty do obu płuc i kości ramienia.
Zdajemy sobie sprawę, że to już nie jest walka tylko wojna na śmierć i życie. Musimy zrobić wszystko aby pomóc naszemu jedynemu dziecku pokonać nowotwór.