Przekaż 1,5% podatku na pomoc dzieciom
Fundacja Kawałek Nieba Fundacja Kawałek Nieba
KRS 0000382243

[:pl]URATOWAĆ ŻYCIE JUSTYNY[:]

[:pl]URATOWAĆ ŻYCIE JUSTYNY[:]

 

 

Nie ma takich słów, które wyrażą ból tego co się stało: mimo długiej walki Justyna odeszła. Pozostanie na zawsze w serach tych, którzy ją tak bardzo kochają. Dziękujemy wszystkim za pomoc w jej leczeniu. Dzięki Wam była dłużej razem z ukochaną rodziną.

Historia Justyny:

Mam na imię Justyna i mam 22 lata. W 2011r.  kiedy miałam 15 lat  spadła na mnie ciężka choroba – nowotwór mózgu, złośliwy, nieuleczalny. Niewyobrażalnie  silny ból głowy, podwójne widzenie i nudności nie pozostawiały żadnych wątpliwości.

W jednej chwili runął mój  cały dziewczęcy świat. Przed chorobą uwielbiałam śpiewać, grałam w koszykówkę, miałam marzenia związane z moją przyszłością. A teraz nie rozumiałam co się dzieje. Myślałam, że to sen, z którego zaraz się obudzę. Rzeczywistość była jednak brutalna.

W 2011 roku w CZD w Warszawie miałam operację usunięcia guza. Kilkanaście dni byłam w śpiączce. Obudziłam się. Pamiętałam, że obiecałam to mojej mamie. Przez wiele dni nie mogłam mówić, do dzisiaj widzę podwójnie po operacji. Przez kilka miesięcy na nowo uczyłam się chodzić. Z powodu osłabienia i podwójnego widzenia zawsze ktoś musiał mi towarzyszyć i wspierać. Stałam się niepełnosprawna.

Szpitale stały się moim domem. Przez półtora roku poddawałam się się leczeniu chemioterapią i radioterapią. Źle to znosiłam. Słabłam, nie miałam na nic sił. Wielokrotnie miałam słabe wyniki morfologii i trzeba było wzywać karetkę, żeby przetoczyć krew. Lekarze od początku nie dawali mi nadziei na uratowanie życia. Jednak ja tak bardzo chciałam żyć, tak jak inni moi rówieśnicy.

Po trzech latach, w 2015 roku, kiedy myśleliśmy, że wygraliśmy bitwę, rak dał o sobie znać. Dowiedziałam się, że nastąpił przerzut na rdzeń kręgowy i znów musiałam przyjąć kolejne chemie i radioterapię.  Miałam nadzieję, że to pomoże i nie będę musiała się martwić. Mój organizm nie dawał już rady.

Niestety w 2017 roku dostałam kolejną straszną wiadomość, ponieważ na rdzeniu guzki powiększyły się. Została mi tylko kolejna chemioterapia, która mogłaby zatrzymać rozrost nowotworu. Przyjęłam ją, ale nie pomogła. Znowu słabłam, dostawałam krew.

Guzy powiększały się, a moje nogi odmawiały mi posłuszeństwa, aż  przestałam chodzić. Od roku jestem przykuta do łóżka. Mój stan z każdym dniem się pogarsza. W Polsce i w Europie już nikt mi nie pomoże.

Jednak jest ostatnia nadzieja. W Meksyku znalazłam klinikę, która podjęłaby się leczenia. Bardzo chciałabym się tam udać, bo nadal chcę walczyć o swoje życie. Jedynie oni dają mi taką możliwość. Jednak koszty leczenia są ogromne. Mam bardzo mało czasu, najgroźniejszego przeciwnika przed sobą i lęk w sercu. Jeśli mi pomożecie, ostatni raz zmierzę się z nim. To moja ostatnia szansa, drugiej nie będzie.  Bardzo proszę Was o pomoc.

Justyna

[:]

pat0 Informacje_dot._zbiórek: https://www.kawalek-nieba.pl/informacje_reg/
Podaruj Kawałek Nieba...