Przekaż 1,5% podatku na pomoc dzieciom
Fundacja Kawałek Nieba Fundacja Kawałek Nieba
KRS 0000382243

MAM 22 LATA I WALCZĘ Z RAKIEM O ŻYCIE

MAM 22 LATA I WALCZĘ Z RAKIEM O ŻYCIE

 

Mam 22 lata. Zamiast planować życie – walczę o nie.
Bez Was nie dam rady.
Nazywam się Bibianna Śmigielska. 23 lutego skończyłam 22 lata – dzień później miałam swoją pierwszą operację.
To miał być kolejny krok do postawienia prawidłowej diagnozy, w końcu po dwóch latach tułania się po gabinetach. Nie spodziewałam się, że kilka tygodni później usłyszę słowa, które złamią mój świat:
“Nowotwór złośliwy z przerzutami.”
Zamarłam.
Poczułam, jak moje życie zatrzymało się w miejscu. Jakby ktoś wyłączył światło i włączył ciszę, której nie da się opisać.
Dwa lata bólu, zignorowania i błędnych diagnoz.
Przez dwa lata słyszałam, że przesadzam.
Chodziłam od lekarza do lekarza. Każdy mówił co innego.
Dostałam diagnozę: endometrioza. Zostałam wprowadzona w sztuczną menopauzę, brałam hormony, byłam poddawana leczeniu, którego… wcale nie potrzebowałam.
Prawdziwy problem rósł w środku mnie z dnia na dzień. W ciszy.
A ja – gasłam.

Ból był codziennością.
Leki przeciwbólowe, zastrzyki, łzy.
Z czasem już nie umiałam się uśmiechać – bo każdy uśmiech oznaczał cierpienie.
Gdy dziś o tym myślę, trudno mi uwierzyć, że tyle specjalistów nie zauważyło nowotworu. Zlekceważono mnie, moje objawy, mój instynkt.
Jestem młodą kobietą – więc najwyraźniej nie warto mnie było słuchać.
Dopiero jedna lekarka powiedziała: „Ratujmy ją.”
W styczniu trafiłam do lekarki, która jako pierwsza potraktowała mnie jak człowieka, nie „panikującą dziewczynę z bólem brzucha”.
Natychmiast skierowała mnie do szpitala.
24 lutego miałam pierwszą operację – wyłuszczenia torbieli i pobrania wycinków.
13 marca usłyszałam wyrok: RAK. Złośliwy. Z przerzutami.
Dokładna diagnoza brzmi: rak surowiczy jajnika, stopień III.
To wyjątkowo agresywna postać nowotworu, która najczęściej wykrywana jest już w zaawansowanym stadium. Szybko się rozwija, daje przerzuty do otrzewnej, węzłów chłonnych i narządów wewnętrznych.
To nie jest “zwykły guz”. To cichy zabójca, który przez długi czas nie daje jednoznacznych objawów – dlatego tak wiele kobiet dowiaduje się o nim za późno.
Tak było i u mnie…

Dziś jestem po drugiej operacji – usunięcia jajnika. 12 maja zaczęłam chemioterapię.
Czeka mnie kilka cykli. Tomograf. Być może kolejne chemie. A potem? Nie wiem. Nikt nie wie.
Lekarze próbują dać mi jak największe szanse – nie tylko na przeżycie, ale też na to, bym kiedyś mogła mieć dzieci.
Ale nie ma pewności. Żadnej.
Teraz priorytetem jest jedno: PRZEŻYĆ.
Nie mam już siły. Ani środków.
Nie pracuję – nie jestem w stanie wstać z łóżka.
Nie mam renty, zasiłku, żadnego świadczenia.
Mam ubezpieczenie w PZU, które co miesiąc opłacałam. I co? Okazało się, że mojego przypadku nie obejmuje.
Przy podpisywaniu umowy nikt mnie o tym nie poinformował. Zostałam sama.
Koszty leczenia, badań, dojazdów do Warszawy i Bydgoszczy, leków, rekonwalescencji – przekraczają moje możliwości.
Pomaga mi mój narzeczony – ale przez moją chorobę jego praca zeszła na drugi plan.
Zasoby się kończą. Oszczędności już nie ma. A rachunki nie przestają przychodzić.
Zło, które mnie spotkało, nie może pozostać bezkarne.
Chcę to powiedzieć głośno: ktoś musi za to odpowiedzieć.
Za te dwa zmarnowane lata. Za to, że nowotwór mógł zostać wykryty wcześniej.
Za to, że lekarze woleli mnie zbyć, niż naprawdę zbadać.
Za to, że w XXI wieku jako młoda kobieta musiałam błagać o to, żeby ktoś potraktował mnie poważnie.
Będę tę sprawę nagłaśniać. Będę walczyć o prawdę – nie tylko dla siebie, ale dla innych dziewczyn, które codziennie słyszą, że „to musi boleć”.
Ale zanim to zrobię – muszę przetrwać.
Muszę uzbierać na leczenie, na życie.
Bez Waszej pomocy nie dam rady.
Proszę, pomóżcie mi. Ratujcie moje życie.
Wiem, że ten świat potrafi być okrutny – ale wierzę też, że jest pełen dobrych ludzi.
Takich, którzy nie odwracają wzroku. Którzy wierzą, że warto pomagać.
Którzy potrafią dać nadzieję – nawet, gdy ona gaśnie.
Z całego serca proszę Was – jeśli możecie, wpłaćcie choćby symboliczną kwotę.
Jeśli nie możecie – udostępnijcie ten apel.
Niech dotrze do osób, które mogą pomóc.
Wasza pomoc to nie tylko pieniądze. To nadzieja, że nie jestem sama.
Że moje życie ma wartość. Że nie przegrałam.
Dziękuję Wam. Za wszystko.
Bibianna Śmigielska…

Pomóc Bibiannie można dokonując wpłaty na konto:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym Kawałek Nieba 31 1090 2835 0000 0001 2173 1374
Tytułem: 4449 pomoc dla Bibianny Śmigielskiej
Wpłaty zagraniczne
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym Kawałek Nieba PL31109028350000000121731374
Swift code: WBKPPLPP Santander Bank
Title: 4449 Help for Bibianna Smigielska
Przekaż 1,5% podatku
Numer KRS 0000382243
Cel szczegółowy 1,5% 4449 pomoc dla Bibianny Śmigielskiej
Bibiannie można też pomóc poprzez wpłatę systemem elektronicznym:
PLN

Kawałek nieba jest w każdym uśmiechu,
W każdym życzliwym słowie,
I przyjaznym geście,
W każdym pomocnym czynie.
Kawałek raju jest w każdym sercu,
Które stanowi zbawienny port dla nieszczęśliwego.
W każdym domu z chlebem, winem i serdecznym ciepłem.
Bóg włożył swoją miłość w twoje ręce,
Jak klucz do raju.

Phil Bosmans

Podaruj Kawałek Nieba...