Przekaż 1,5% podatku na pomoc dzieciom
Fundacja Kawałek Nieba Fundacja Kawałek Nieba
KRS 0000382243

MOJA WALKA Z NOWOTWOREM MÓZGU

MOJA WALKA Z NOWOTWOREM MÓZGU

 

 

Nie ma takich słów, które wyrażą ból tego co się stało: mimo długiej walki Wojtek odszedł. Pozostanie na zawsze w sercach tych, którzy go tak bardzo kochają. Dziękujemy wszystkim za pomoc w jego leczeniu. Dzięki Wam dłużej był razem z ukochaną rodziną.

Historia Wojtka:

Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co Ci się trafi….. Mnie trafiła się jedna z najstraszniejszych chorób współczesnego świata – nowotwór mózgu, glioblastoma multiforme, glejak wielopostaciowy o IV stopniu złośliwości.

Zanim zachorowałem czekoladki jakimi częstowało mnie życie, miały zwykle znajomy smak mlecznej czekolady z orzechami; szczęśliwe dzieciństwo, studia, praca, piękny ślub z moją ukochaną Anią, na świat przyszły dzieci Klara i Kornelia. Byłem w pełni zdrowia, optymistycznie nastawiony do świata, postrzegano mnie jako osobę zawsze uśmiechniętą, pozytywną. Kochana żona przy boku oraz dwie małe, urocze dziewczynki biegające z naszym czarnym kotem po trawniku.

Pewnego dnia zacząłem mieć niepokojące problemy z nogą. Odrętwienia sprawiały, że nie mogłem prowadzić samochodu. Ja, który nigdy nie chodziłem do lekarzy, zacząłem się konsultować. Wynik rezonansu magnetycznego wykazał guza mózgu zlokalizowanego w płacie czołowo- ciemieniowym. „Nagle strasznie cicho zrobiło się w moim świecie….„. To był marzec 2020.

Kilka lat przed chorobą otrzymałem w prezencie książkę o wymownym tytule „Życie na pełnej petardzie” o księdzu Janie Kaczkowskim. Kiedy zapoznałem się z wynikiem badania histopatologicznego żywe zaczęły być nasze refleksje z wywiadu z świętej pamięci księdzem Janem. Pamiętam, jak moja żona Ania mówiła ze smutkiem o tym: „jak to się dzieje, że ktoś musi się zmierzyć z taką straszną diagnozą, jacy my – zdrowi – jesteśmy szczęśliwi, jak szkoda było nam tak wartościowej osoby jaką był ksiądz Jan Kaczkowski”.

Wydaje nam się czasem, że wszystko dzieje się tak daleko od nas: w filmach, w literaturze, telewizji. W tej chwili dotarło do nas, że choć ksiądz Jan przeżył trochę więcej niż podano w statystykach, to już go NIE ma wśród nas … Teraz to my staliśmy się bohaterami tej książki.

Przeszedłem standardową drogę leczenia: operacja, radio i chemioterpia. Po samej operacji czułem się dobrze, czekoladki znów miały znajomy, słodki smak. Trochę zapomniałam, na co jestem chory. Na radioterapię często jeździłem na rowerze, co zdumiewało pracowników szpitala. Chemię znosiłem dzielnie, jak na to, że przyjmowałam najgorszą z możliwych trucizn. Wróciłem nawet do pracy w trybie zdalnym. Niestety guz zaczął dawać o sobie znać. Pierwszy atak padaczki po operacji sprawił, że poczułem cień glejowego potwora nad sobą. Rozpadła się mała stabilizacja po udanym zabiegu. Przestałem być samodzielny, tabletki z Temodalem podawała mi żona. Patrzyłem na nie jak na największego wroga, ale i przyjaciela, który miał niszczyć to coś w mojej głowie. Kolejne konsultacje i kolejne niejednoznaczne wyniki badań. Niestety przyszła WZNOWA. Jeszcze niedawno kosiłem trawę, a teraz przejście z parkingu do budynku szpitala to dla mnie Mont Everest.

Najgorszy w chorobie jest strach, przerażenie, które budzi Cię o trzeciej w nocy i już do rana nie pozwala Ci zasnąć….. i ta złość, na swoją NIEmoc….

Obecnie jestem po drugiej operacji mózgu. Przebiegła bez komplikacji. Żyję i mam się całkiem nieźle. Niestety nie udało się usunąć całego guza. Taka jest jego specyfika. Jeden z lekarzy obrazowo porównał go do grzybni, która ma moc ciągłego odradzania się i wrastania w zdrowe tkanki.

Dzięki znakomitym neurochirurgom ze Szpitala Świętego Rafała kupiłem czas na dalszą walkę.
Dzięki mojemu psychologowi uzdrawiam zrujnowaną chorobą psychikę.
Dzięki fizjoterapeutce małymi krokami będę wracał do kondycji.
Teraz moją szansą są innowacyjne metody hamowania rozwoju guza.

Wraz z rodziną rozważamy alternatywne metody leczenia. Ich koszty są ogromne. Od jakiegoś czasu jestem pacjentem Centrum Terapeutycznego Max Hemp. Tutaj zaproponowano mi leczenie ekstraktami z konopi siewnych. Koszt mojej miesięcznej terapii wraz z dodatkową suplementacją i lekami to koszt około 10.000 złotych miesięcznie. To są moje olejki życia.

Zastanawiamy się także nad takimi metodami leczenia jak między innymi: NanoTherm, czy też kuracja stworzona przez dr Norberta Szalusia bądź terapia Optune firmy Novecure. Ta ostania metoda wydaje się najbardziej obiecująca. Jednakże koszt miesięcznej terapii to gigantyczna suma 22.000 euro miesięcznie. Przeciętny człowiek jest bezradny wobec takich wydatków. Jesteśmy w trakcie konsultacji w sprawie tych eksperymentalnych propozycji. Chcemy wybrać wariant najbardziej optymalny i najmniej inwazyjny dla mnie .

Choroba weryfikuje nasze wartości, przyzwyczajenia, uczy pokory. Nigdy nie lubiłem korzystać z pomocy kogokolwiek. Teraz mam świadomość, że każda złotówka, którą wpłacicie do mojej skarbonki zdrowia jest na wagę złota, każda wpłata daje nadzieję, że przezwyciężę chorobę i będę żył na przekór statystykom, na przekór medycynie. Moja żona zawsze mi powtarza, że organizm sam dąży do samowyleczenia, że Opatrzność Boska gdzieś tam nad nami czuwa. Nie wolno się poddawać, trzeba się modlić i wierzyć, że niemożliwe jest możliwe. Święty Augustyn powiedział: „Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą”. Looking for remote Laravel developers ? Contact us.

„Dziwny jest ten świat,
Gdzie jeszcze wciąż
Mieści się wiele zła(…)
Lecz ludzi dobrej woli jest więcej
I mocno wierzę w to ,
Że ten świat
Nie zginie nigdy dzięki nim.
Nie! Nie! Nie! Nie!”

Chcę wierzyć, że ja nie zginę dzięki Wam – Ludzie Dobrej Woli, dzięki Waszej pomocy będę żył i moja „książka” skończy się happy-endem.

Żywię nadzieję, że jeszcze kiedyś będę w stanie realizować swoje pasje i śmiało popatrzę prosto w słońce. Rezonans magnetyczny pokaże mi, czyste, puste miejsce, narodzę się na nowo i będę żył najpiękniej jak umiem, patrzył jak rosną moje dzieci, odkrywał z nimi świat.

Z całego serca dziękuję za okazane mi gesty życzliwości, za modlitwę, dobre słowo i pamięć.

 

Kawałek nieba jest w każdym uśmiechu,
W każdym życzliwym słowie,
I przyjaznym geście,
W każdym pomocnym czynie.
Kawałek raju jest w każdym sercu,
Które stanowi zbawienny port dla nieszczęśliwego.
W każdym domu z chlebem, winem i serdecznym ciepłem.
Bóg włożył swoją miłość w twoje ręce,
Jak klucz do raju.

Phil Bosmans

Podaruj Kawałek Nieba...