WIKTORIA I JEJ WALKA Z GUZEM MÓZGU AT/RT
Nie ma takich słów które mogłyby wyrazić ból po stracie ukochanego dziecka. Wikusia odeszła… Pozostanie na zawsze w sercach tych, którzy tak bardzo ją kochają i w chwilach spędzonych razem, które nigdy nie zostaną odebrane…
Dziękujemy wszystkim za pomoc w jej leczeniu. Dzięki Wam była dłużej razem z ukochaną mamą, tatą i rodzeństwem
Historia Wikusi:
Wiktoria już od urodzenia była żywym dzieckiem. Wyprzedzała swojego brata bliźniaka we wszystkim. Pierwsza zaczęła się obracać na boki, gaworzyć i siedzieć. Nikt by nawet nie przypuszczał, że coś mogło by jej dolegać, ale to nie trwało długo.
Wiktoria miała 7 miesięcy gdy zaczęły się pierwsze objawy. 29 lipca 2017r. zaczęła trzymać główkę na prawy bok. Leczona przez pediatrę antybiotykami doustnymi i laryngologa antybiotykiem domięśniowym na zapalenie ucha. Bez żadnych rezultatów wręcz było coraz gorzej. 12.08.2017 już było tak źle, że pojechaliśmy z nią do szpitala w Nowym Targu. Tam po zbadaniu jej Pani doktor wstępnie stwierdziła zapalenie opon mózgowych i zleciła tomografię.
To trwało bardzo szybko po 30 min już byliśmy po. Już po minach lekarza wiedziałam że coś jest nie tak, ale nie dopuszczałam do siebie myśli że może być jeszcze gorzej. Pytając Pani doktor co wyszło z tg omijała ten temat mówiąc że jest jakiś płyn w główce. Przeczuwałam że nie mówi mi wszystkiego. Po kilku minutach już była karetka. Nie wiem jak długo jechaliśmy, ale pamiętam tylko dźwięk sygnału karetki. W szpitalu w Prokocimiu usłyszałam najgorsze słowa, których tak bardzo się bałam. PANI CÓRKA MA GUZA MÓZGU I WODOGŁOWIE SPOWODOWANE NIM. Świat zawalił się dla nas.
Już następnego dnia o 4 rano została zakwalifikowana w trybie pilnym do założenia zbiornika Rickhama celem odbarczenia wodogłowia. Następnie została przeniesiona na Oddział Intensywnej Terapii. Wstępnie lekarze mówili, że operacja usunięcia guza będzie za parę dni. Jednak po południu jej stan uległ znacznemu pogorszeniu i neurochirurdzy zadecydowali o natychmiastowej operacji usunięcia guza. Jak to powiedzieli – jest to kwestia ratowania życia !!! Operacja trwała 5 godzin dla Nas to była wieczność…
W wykonanym badaniu histopatologicznym stwierdzono typ nowotworu: Atypical teratoid / rhabdoid tumor (AT/RT) WHO IV. Wtedy nasz świat runał po raz drugi…
W dniu 25.08 zostaliśmy przeniesieni z Oddziału Neurochirurgii na Oddział Onkologii Dziecięcej celem rozpoczęcia chemioterapii. Obecnie nasza córka jest po 6 cyklu chemioterapii, a także po mobilizacji i separacji komórek krwiotwórczych przed ewentualnym zabiegiem autoprzeszczepienia. Oddział Onkologii stał się naszym drugim domem. Jak na razie Wikusia znosi to w miarę dobrze, ale jeszcze czeka Nas bardzo długa droga do całkowitego wyzdrowienia.
Jeżeli zajdzie taka potrzeba nie zawahamy się i będziemy szukać pomocy poza granicami kraju.
Apel ten kieruję do osób, które chciałyby nas wesprzeć w tej walce. Wikusia to Nasza dzielna i waleczna wojowniczka, ale droga przed nią jeszcze długa oraz pełna niepewności i lęku…