Przekaż 1,5% podatku na pomoc dzieciom
Fundacja Kawałek Nieba Fundacja Kawałek Nieba
KRS 0000382243

WARTO MIEĆ JESZCZE NADZIEJĘ… URSZULA I RAK

WARTO MIEĆ JESZCZE NADZIEJĘ… URSZULA I RAK

 

 

Nie ma takich słów, które wyrażą ból tego co się stało: mimo długiej walki Urszula odeszła. Pozostanie na zawsze w serach tych, którzy ją tak bardzo kochają. Dziękujemy wszystkim za pomoc w jej leczeniu. Dzięki Wam była dłużej razem z ukochaną rodziną.

Historia Urszuli:

„Nie głaskało mnie życie po głowie, nie pijałem ja ptasiego mleka…” Pisał w jednym z wierszy Władysław Broniewski. Te słowa bardzo dobrze ilustrują także moje życie.

Wprawdzie dzieciństwo i lata szkolne były dość szczęśliwe, mimo że gdy miałam 14 lat po długiej i heroicznej walce z rakiem zmarł mój ojciec, to dopiero dorosłe życie przyniosło wiele rozczarowań, łez i trudnych momentów.

Byłam szczęśliwa kiedy okazało się, że spodziewam się pierwszego dziecka. 32 lata temu urodziła się Izabela, niecałe dwa lata później Joanna. Dziewczyny rozwijały się świetnie i były dla mnie prawdziwą pociechą i radością każdego dnia. Marzyłam jednak o synku. Gdy się urodził zachowanie lekarzy sugerowało, że coś jest nie tak. Potem dowiedziałam się, że Piotruś urodził się z Zespołem Downa. Wtedy nie było tylu książek, Internetu, nikt nie umiał mi powiedzieć z czym wiąże się opieka nad dzieckiem z taką wadą, więc borykałam się sama z wychowaniem niepełnosprawnego dziecka. To była praca na cały etat. Dziś Piotr ma 24 lata, lecz ciągle potrzebuje całodobowej opieki.

Kiedy wydawało się, że jednak jakoś ułożyłam sobie życie mimo, że mój mąż nie wytrzymał naszej codzienności z chorym dzieckiem i musieliśmy się rozstać, wpadłam w rutynę codziennych czynności. Pomagałam również córce przy swoich najukochańszych wnukach, odprowadzałam do szkoły, odbierałam ze żłobka. Mimo, iż były to zwyczajne, przyziemne zajęcia i obowiązki, to mnie  sprawiały radość i dawały ogrom satysfakcji. Czułam się kochana i potrzebna. Wprawdzie bez luksusów, ale skromne dochody wystarczały na wyżywienie i ubranie dla siebie i Piotrusia. Zawsze też mogłam liczyć na pomoc córek, które mimo że miały własne życie zawsze znalazły czas dla mnie i swojego brata..

Zaczęło się od zdiagnozowania cukrzycy, później był spadek wagi. Lekarza pierwszego kontaktu, jednak to nie zaniepokoiło. Dopiero kiedy w styczniu zaczął boleć mnie brzuch i nie mogłam sobie z tym poradzić dostałam skierowanie na USG jamy brzusznej. I wtedy jak grom z jasnego nieba przyszła straszna diagnoza – NOWOTWÓR ZŁOŚLIWY. .

Choć chciało mi się wyć, nie mogłam pozwolić sobie na słabość. Nie zastanawiałam się czy warto walczyć. Podjęłam heroiczną walkę o pokonanie choroby. W tej chwili czekam na chemioterapię i jestem pełna nadziei, że odniosę zwycięstwo, bo co z Piotrusiem?? Zacisnęłam zęby i powtarzam sobie codziennie „ WYGRAM Z RAKIEM”, choć mam świadomość jakie są rokowania przy takim typie nowotworu..

Dlatego proszę osoby, które to czytają o pomoc. Tylko dzięki wam mam szansę na wyzdrowienie, a mój syn na dalsze bezpieczne życie przy boku ukochanej i troskliwej mamy.

Urszula

 

PLN

DotPay

 

pat0 Informacje_dot._zbiórek: https://www.kawalek-nieba.pl/informacje_reg/
Podaruj Kawałek Nieba...