Przekaż 1,5% podatku na pomoc dzieciom
Fundacja Kawałek Nieba Fundacja Kawałek Nieba
KRS 0000382243

ABYM MÓGŁ ŻYĆ DLA MOJEJ CÓRECZKI…

ABYM MÓGŁ ŻYĆ DLA MOJEJ CÓRECZKI…

 

 

Najgorzej jest wieczorem, kiedy wszyscy już śpią. Jest cicho, spokojnie i wtedy przychodzą te wszystkie złe myśli, którym w ciągu dnia nie pozwalam się zbliżyć. Kiedy żona i córka śpią, czuję, że są bezpieczne. Nie wiem, ile jeszcze będę mógł dbać i troszczyć się o nie. Ta myśl zabija mnie bardziej niż rak.

Od kilku lat nowotwór próbuje mnie zniszczyć, a ja zawsze umiałem mu się wymknąć. Zniszczony, okaleczony, ale dość silny, by iść dalej, bo miałem i mam nadal dla kogo żyć. Miałem 25 lat, kochaną żonę, córeczkę, wymarzoną pracę i mnóstwo planów na przyszłość. Miałem też raka, który jeszcze wtedy skrywał się w moim ciele i zabijał mnie w milczeniu.

Zaczęło się dosyć banalnie. Zacząłem mieć problemy z połykaniem, z początku niewielkie, szybko stały się męczące i nie pozwalały mi w ogóle jeść. Poszedłem do lekarza, by w końcu ktoś fachowym okiem ocenił, co mi dolega. Wyszedłem z domu, nie wiedząc, co mi jest, a wróciłem z diagnozą choroby, o której nigdy wcześniej nie słyszałem. Achalazja – upośledzony rozkurcz dolnego zwieracza przełyku oraz brak perystaltyki pozostałych odcinków przełyku. Problem miał rozwiązać jeden zabieg. Właśnie podczas tego zabiegu wyszło na jaw coś, co zakończyło moje dotychczasowe życie. Guz nowotworowy, który uwił sobie gniazdo między ścianami przełyku. Wielki guz, który zniszczył żołądek, wdarł się do przełyku i zajął węzły chłonne. Miałem tylko 25 lat i wszystko w moim życiu miało się zaczynać, a nie kończyć. Nie chciałem pozwolić, by nowotwór odsunął na drugi plan dwie najważniejsze osoby w moim życiu.

Lekarze podjęli decyzję ratującą moje życie – usunęli żołądek, część przełyku i węzły chłonne. Wtedy już wiedziałem, że to dopiero początek mojej walki. Chciałem żyć, chciałem walczyć, byłem gotowy na każdą ofiarę. I zaczęło się. Chemioterapia, ogromny, ból, radioterapia, ogromny strach i tak w koło. Myślałem, że jestem twardzielem, byłem policjantem, a nowotwór każdego dnia udowadniał mi, jak bardzo jestem słaby, upokarzał mnie i ustawił całe moje życie według swoich zasad. Jeśli całe to piekło odbierało mi w którymś momencie poczucie sensu tej walki, to jedno słowo w tamtym czasie, przywróciło wiarę. To magiczne dla każdego chorego na raka słowo brzmi – remisja! Zacząłem kochać moje życie, jak nigdy wcześniej.

Wiele miesięcy żyłem ze świadomością, że czas, jaki mam dla moje Wiktorii i Małgosi, za chwilę się skończy. Będzie tylko nagłe przyspieszenie akcji, łzy w oczach mojej żony, rozpacz na twarzy mojego dziecka i moja totalna bezradność, a potem śmierć. Wygrałem pierwszą rundę. Dostałem kredyt od losu, który zamierzałem spłacać wyjątkowo skrupulatnie. To była największa lekcja pokory, jaką może otrzymać młody mężczyzna. O moje nowe życie walczyłem jak o największy skarb, dbałem o siebie, pilnowałem diety, robiłem badania. Tak bardzo cieszyłem się, że mogę być przy córce, nosić ją na rękach, przygotowywać prezenty na święta. Przestałem żyć w strachu. Przez chwilę nawet zacząłem wybiegać myślami w przyszłość i właśnie wtedy, w 2014 roku, mój cichy zabójca powrócił.

Był wszędzie – w śródpiersiu, wątrobie, kościach, płucach… Tym razem nie dostałem czasu na załamanie. Moi lekarze zrobili wszystko, by mnie ratować. Dzięki nim dostałem się do eksperymentalnego programu leczenia nowotworu chemią o nazwie HERCEPTYNA sponsorowanego przez szwajcarską firmę farmaceutyczną. Leczenie nie gwarantowało mi w 100% wyleczenia, ale dawało szanse, a ja chciałem skorzystać z każdej, jaką mi podaruje los. 6 cykli mega chemii. Po trzecim lekka remisja choroby, po szóstym delikatna progresja. I to mnie zdyskwalifikowało z udziału w programie… Potem kolejne TK i wielka radość – lek działa. Tylko co z tego? Do programu nie mogłem wrócić.

Chwytałem się każdej nadziei, a teraz ona została mi wyszarpana. Ludzie, którzy widzieli tę szansę dla mnie, nie poddawali się. Tak trafiłem do Centrum Onkologii w Krakowie. Dzięki mojej Pani doktor i jej determinacji otrzymałem cztery dawki herceptyny w ramach darowizny. I jak szybko zapłonęło, tak szybko zgasło. Firma farmaceutyczna wycofała się z darowizny, bo przez to NFZ nie wpisuje jej leków na listę leków refundowanych. A bez tego leku nie mam szans na życie. Tyle razy ile ja, nikt nie stracił szansy.

Jestem ciężko chory na raka, z którym nie dam rady wygrać, jeśli leczenie nie dojdzie do skutku.
Mam córeczkę, której tak bardzo nie chce zostawiać. Chcę żyć, ale jeśli mi nie pomożecie, umrę. Lekcja pokory, którą dostałem, przewartościowała moje życie. Chcę nadal uczestniczyć w życiu mojej najukochańszej córeczki, nie tylko dla niej, ale i dla siebie. Jestem mężem i ojcem, a to zobowiązuje. Chcę walczyć i chcę wygrać. Mam dla kogo żyć.
Jest jedna przeszkoda w tym wszystkim. Brak refundacji tego leku przez NFZ a leczenie tym lekiem jest pozytywne bo choroba się ustabilizowała. Powolutku już się kończą środki pieniężne, które pozwalały mi się leczyć, więc chciałem prosić jeszcze o pomoc abym mógł kontynuować dalsze leczenie.

 

Pomóc Tomkowi można dokonując wpłaty na konto:

Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”

Bank BZ WBK

31 1090 2835 0000 0001 2173 1374

Tytułem: “416 pomoc dla Tomka Warzechy”

 

wpłaty zagraniczne – foreign payments to help Tomek:

Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”

PL31109028350000000121731374

swift code: WBKPPLPP

Bank Zachodni WBK

Title: „416 Help for Tomek Warzecha”

 

Aby przekazać 1% podatku dla Tomka:

należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243

oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “416 pomoc dla Tomka Warzechy”

 

Tomkowi można też pomóc poprzez wpłatę systemem DOTPAY:

PLN

DotPay

 

Kawałek nieba jest w każdym uśmiechu,
W każdym życzliwym słowie,
I przyjaznym geście,
W każdym pomocnym czynie.
Kawałek raju jest w każdym sercu,
Które stanowi zbawienny port dla nieszczęśliwego.
W każdym domu z chlebem, winem i serdecznym ciepłem.
Bóg włożył swoją miłość w twoje ręce,
Jak klucz do raju.

Phil Bosmans

Podaruj Kawałek Nieba...