Przekaż 1,5% podatku na pomoc dzieciom
Fundacja Kawałek Nieba Fundacja Kawałek Nieba
KRS 0000382243

JESTEM MATKĄ, KTÓREJ DZIECKO UMIERA…

JESTEM MATKĄ, KTÓREJ DZIECKO UMIERA…

Stefania1

 

 

Nie ma takich słów które mogłyby wyrazić ból po stracie ukochanego dziecka. Stefania odeszła… Pozostanie na zawsze w sercach tych, którzy tak bardzo ją kochają i w chwilach spędzonych razem, które nigdy nie zostaną odebrane… Dziękujemy wszystkim za pomoc w jej leczeniu

Historia Stefanii:

…… spoglądam na zegarek, odliczam każdą minutę, sekundę która upływa a wraz z nimi gaśnie życie mojej córeczki.

Nieustanne odliczanie prowadzę od czterech lat bo tak długo zamieszkał z nami nowotwór, który chce mi ją zabrać. Niedawno a dokładnie w zeszłoroczne Święta Bożego Narodzenia nasze życie ponownie się zawaliło – po raz kolejny przyszło nam się zmierzyć z nowotworem.

Moja kochana córeczka musi przejść bardzo ciężką chemioterapię, aby móc przyjąć lek Blinatumomab, który jest ostatnią szansą na jej życie.

Błagam nie pozwólcie stracić mi nadziei, pomóżcie uratować Stefanię, która tak bardzo chce żyć, która z racji swojego wieku nieświadoma jest zagrożenia jej życia…

Jestem matką, której dziecko umiera, któremu sama nie jestem w stanie pomóc. Jeszcze tak niedawno miałam podobne życie do Twojego, szczęśliwe normalne małżeństwo, troje dzieci z którymi wspólnie tworzyliśmy dom.
Stabilizacja ??? ale do pewnego momentu……

Pewnego dnia zauważyłam u mojej córeczki że gorączkuje i skarży się na bóle brzucha. Sądząc, że to zwykła infekcja udaliśmy się na wizytę do lekarza, ten zaś zlecił badania krwi z których nic nie wynikało. Skierowano nas do kliniki onkologicznej gdzie wykonano szczegółowe badania. Kiedy 28 siStefania2erpnia 2014 roku postawiono mojej kochanej czteroletniej córeczce Stefanii diagnozę, która brzmiała – ostra białaczka limfoblastyczna, która stała się wyrokiem dla całej naszej rodziny. Musieliśmy stanąć twarzą w twarz z lękiem, który wgryzł się w nasze umysły. Jedynym naszym celem stało się ratować życie naszej córeczki. Pozostając w szpitalu rozpoczęliśmy walką z nowotworem. Pierwsze leczenie trwało dwa lata podczas którego Stefania kilkukrotnie przyjmowała silną chemię, która wyniszczyła jej organizm, przez nią straciła wszystkie włosy, ale która na chwilę dała nam wszystkim nadzieję zwycięstwa nad nowotworem.

Powróciliśmy do normalnego życia nauczeni, że największym szczęściem człowieka jest miłość bliskich i zdrowie. Urodziła nam się trzecia córeczka i staraliśmy się normalnie żyć będąc mimo wszystko w ciągłym strachu.

Nasze szczęście jednak nie trwało długo. Po sześciu miesiącach wykonaliśmy badania kontrolne z których wynikało, że nowotwór powrócił …… Ta informacja była przytłaczająca, myślałam, że stracę moją kochaną Stefanię. Wiedziałam jedno, że zrobię wszystko by ratować jej życie. Podjęliśmy kolejne leczenie, w wyniku którego zamieszkałam wraz z córką w szpitalu, by być przy niej blisko i by czuła się bezpiecznie, a jednocześnie pozostawiając pod opieką taty i babci roczną Agnieszkę i pięcioletnią Basię.
Dla Stefani rozpoczęta terapia zmierzająca do przeszczepu szpiku stała się jedyną drogą do zdrowia prowadzącą przez piekło.

Przez pierwsze cztery miesiące przeszła kilka silnyStefania4ch chemioterapii, które ponownie ją wyniszczając sprawiały ogromny ból i cierpienie. Nie jestem w stanie przelać na papier tego co czułam, jak mocnym jest ból matki, która patrząc na cierpiące śmiertelnie jej dziecko musi się uśmiechać i zapewniać je że będzie dobrze…. Resztkami sił wspólnie dotrwaliśmy do dnia w którym usłyszeliśmy cudowną informację, że nasza pięcioletnia Basia może być dawcą szpiku dla siostry.

Przeszczep szpiku wykonany w sierpniu 2017 roku z wynikiem bardzo dobrym. Wraz z Stefanią po kilku tygodniach po udanym przeszczepie wróciłyśmy do domu. W domu zapanowała znów rodzinna atmosfera dająca kolejną nadzieję na normalne życie. Moje kochane córeczki Agnieszka i Basia znów mogły mieć przy sobie siostrę którą tak bardzo kochają. Stefania zaczynała powracać do zdrowia, każda taka oznaka jak odrastające na głowie włoski powodowały u nas wszystkich łzy szczęścia.

Zbliżający się okres Świąt Bożego Narodzenia potęgował naszą radość i miłość, która w nas na nowa zagościła wraz z powrotem do zdrowia Stefani. Choroba jednak postanowiła inaczej, w same Święta u Stefani wystąpiła gorączka i trafiłyśmy ponownie do szpitala . W ciągu kilku dni okazało się, żeStefania9 choroba wróciła z podwójną siłą atakując nowy szpik.

Po tym co przeszłam lekarze nie umieją już przekazywać mi informacji bez emocji. Mówią ,,leczymy dalej! będzie gorzej, trudniej lecz jeszcze jest szansa by pani córeczka żyła”
Dalsze leczenie będzie opierać się na bardzo ciężkiej chemii a w końcowym efekcie na podaniu leku Blinatumomab i kolejnym przeszczepie szpiku od dawcy niespokrewnionego. Lekarze nadal dają nam nadzieję że Stefania będzie żyła, w nas ta wiara nigdy nie umarła, lecz nie posiadamy już środków finansowych na dalsze leczenie, które musimy samodzielnie finansować. Terapia lekiem Blinatumomab, koszt tylko jednego cyklu to 200 000 zł a potrzebne są cztery takie cykle. Koszt leczenia to dla nas gigantyczna kwota, nie wyobrażalna dlatego błagamy o pomoc finansową dla naszego dziecka.

Znieśliśmy już wiele i możemy znieść jeszcze więcej, jesteśmy przygotowani na kolejne złe dni, na łzy, na bezsilność ale nie jesteśmy i nigdy nie będziemy przygotowani na śmierć naszej córeczki Stefani.
Dlatego prosimy Ciebie o jakikolwiek akt łaski bo tylko z Twoją pomocą wspólnie możemy uratować życie mojej kochanej córeczki.

PLN

DotPay

 

Kawałek nieba jest w każdym uśmiechu,
W każdym życzliwym słowie,
I przyjaznym geście,
W każdym pomocnym czynie.
Kawałek raju jest w każdym sercu,
Które stanowi zbawienny port dla nieszczęśliwego.
W każdym domu z chlebem, winem i serdecznym ciepłem.
Bóg włożył swoją miłość w twoje ręce,
Jak klucz do raju.

Phil Bosmans

Podaruj Kawałek Nieba...