Przekaż 1,5% podatku na pomoc dzieciom
Fundacja Kawałek Nieba Fundacja Kawałek Nieba
KRS 0000382243

MOJA WALKA Z RAKIEM…

MOJA WALKA Z RAKIEM…

Przem12

 

 

Nie ma takich słów, które wyrażą ból tego co się stało: mimo długiej walki Przemek odszedł. Pozostanie na zawsze w serach tych, którzy go tak bardzo kochają. Dziękujemy wszystkim za pomoc w jego leczeniu. Dzięki Wam dłużej był razem z kochającą rodziną.

Historia Przemka:

32 lata na tym świecie. To dużo czy mało? Dla mnie za mało, aby zrealizować marzenia, bo choroba zabrała mi już 10 lat życia.

Początkowa diagnoza postawiona w 2007 roku nie brzmiała groźnie: osteoblastoma (kostniak zarodkowy) lewej kości udowej. Miałem wtedy 22 lata i studiowałem prawo. Okazało się, że to rzadka choroba – rodzaj nowotworu niezłośliwego. Od tego momentu zaczęła się moja wędrówka po szpitalach – za każdym razem z nadzieją, że to już ostatni pobyt.

Po pierwszej operacji w Warszawie w 2008 r. wydawało się, że wszystko będzie dobrze. Jednak po 3 latach nastąpił nawrót choroby. Znowu ból i nieprzespane noce. Potem były kolejne badania, radioterapia i znowu nawrót i kolejne operacje lewej nogi, po których musiałem uczyć się chodzić. Lekarze zaczęli już mówić o agresywnej postaci kostniaka (osteoid osteoma), który odnawiał się pomimo wycięcia dużego fragmentu kości udowej i zastąpienia go implantem.

Wierzyłem, że ból i pot wylany w trakcie rehabilitacji nie pójdą na marne, że znowu będę zdrowy i sprawny. Początkowo tak było po ostatniej operacji w lutym 2017 r. w szpitalu w Szczecinie, gdzie praktycznie cała kość udowa została zastąpiona implantem. Tym razem kostniak nie czekał długo – ujawnił się w postaci przerzutu do płuc już jako mięsak kostnawy czyli nowotwór złośliwy (osteosarkoma). To był szok dla mnie i moich bliskich, ale trwał krótko.  Wsparciem okazali się dla nas przyjaciele, którzy byli z nami, pomagali i nadal pomagają. Teraz jestem po trzech chemioterapiach. W grudniu mam zaplanowane kontrolne badanie tomografii komputerowej.

Nie załamałem się. W czasie tych 10 lat życia z kostniakiem skończyłem prawo i zacząłem pracę jako asystent sędziego. Czekałem cierpliwie, aby móc zatańczyć na własnym weselu i chociaż moja lewa noga nadal nie chce się zginać w kolanie, to nie dam za wygraną. Mam w perspektywie leczenie w klinice „Charie” w Berlinie, ale jest ono bardzo kosztowne. Jedna wizyta konsultacyjna kosztuje ok. 600 Euro czyli więcej niż wynosi mój zasiłek rehabilitacyjny, a to dopiero początek wydatków, związanych z badaniami i pobytem w szpitalu, które mogą oscylować wokół kwoty 200 000 złotych.Przem2

Gdyby ktoś z Was zechciał mi pomóc, miałby zapisany na swoim koncie dobry uczynek, a mnie uczyniłby szczęśliwym, dając mi szansę na dalsze leczenie. W mojej chorobie chodzi o czas. Każdy miesiąc życia jest ważny, bo postęp medycyny stwarza szansę na wynalezienie skutecznego leku. Nadzieja i wiara czynią cuda i ja wierzę w taki cud. Muszę.

Przemek.

Ps. Jeżeli z jakiegokolwiek powodu zgromadzona kwota nie zostanie przeze mnie wykorzystana, to będzie przekazana na leczenie innej potrzebującej osoby.

 

AKTUALIZACJA:

Dziękuję wszystkim, którzy odpowiedzieli na mój apel o pomoc który został umieszczony na stronie internetowej Fundacji „Kawałek Nieba” w grudniu 2017 roku. Dzięki Wam przekonałem się, jak wielu osobom nie jest obojętny mój los. Wasze zainteresowanie i wsparcie finansowe pomogło mi w trudnych chwilach, których nie brakowało w czasie kolejnych miesięcy mojej walki z rakiem. Przekazane przez Was środki umożliwiły mi pokrycie kosztów rehabilitacji i bardzo kosztownej suplementacji, a także wizyty w Klinice „Charite” w Berlinie, która miała miejsce w styczniu 2018 roku. Niestety, do chwili obecnej nie zaproponowano mi tam żadnego konkretnego leczenia, pomimo dostarczenia niezbędnej dokumentacji wraz ze wszystkimi wynikami badań. Zwołanie konsylium do oceny mojego przypadku pozostało jedynie obietnicą z ich strony.

Jak dotąd, nie powiodły się też próby zakwalifikowania mnie do leczenia eksperymentalnego w Oslo lub w Bolonii. Okazuje się, że Norwegowie nie chcą rekrutować nikogo spoza swojego kraju, a Włosi pozorują otwartość na inne terapie, ale w ostateczności proponują leczenie standardowe. I gdzie jest ta Wspólna Europa?

Tymczasem ja nie mam czasu do stracenia. Chemioterapia spowodowała wprawdzie u mnie zahamowanie rozwoju zmian nowotworowych, ale tylko na 4 miesiące. Cena była ogromna – utrata apetytu i skrajne wyniszczenie organizmu, objawiające się m. in. pogorszeniem wyników badań krwi, całkowitą utratą tkanki tłuszczowej i osłabieniem. Mimo jednak początkowej euforii badanie CT, wykonane pod koniec czerwca b.r., przyniosło niepomyślne wieści. Zmiany nowotworowe nieznacznie się powiększyły. W połowie lipca zaaplikowano mi kolejną chemię, po której całkowicie opadłem z sił. Tym razem było gorzej niż poprzednio.

Pomimo tego codziennie rano wstaje z łóżka i chodzę na zajęcia albo praktyki w ramach aplikacji prokuratorskiej, bo przecież o tym zawsze marzyłem. Poza tym kilka razy w tygodniu rehabilitacja i w efekcie bolesne prostowanie skrzywionego kręgosłupa.

W maju b. r. podjąłem też leczenie metodami alternatywnymi, po uprzednim przeprowadzeniu w RFN badań krwi na skuteczność określonych substancji zwalczających komórki nowotworowe. Trwało ono zbyt krótko, aby można było oczekiwać konkretnych efektów, ale mam nadzieję na jego kontynuację, jakkolwiek jest ono bardzo kosztowne. Dotychczasowa półtoramiesięczna terapia i badania to koszt ok. 15 tys. zł, jednak kwota ta to dopiero początek olbrzymich wydatków i długiej drogi leczenia tą metodą. Teraz znowu walczę, aby wrócić do normalności bo teraz moim zadaniem jest przede wszystkim nabierać sił przed kolejnym cyklem chemioterapii.

Mimo ciągłej walki – w czerwcu zaręczyłem się. Moja narzeczona jest cały czas przy mnie. Cierpi, patrząc, jak ja cierpię, ale dzielnie to znosi. Rodzina i przyjaciele też pomagają mi jak mogą. Ciągle szukają nowych możliwości leczenia i korespondują w tej sprawie prawie z całym światem, za co WAM serdecznie dziękuje bo bez WAS sam na pewno bym sobie nie poradził!!

Jeśli możecie, to proszę wszystkich o pomoc albowiem każde wspomożenie finansowe jest dla mnie olbrzymim wsparciem, które w całości przeznaczam na dalsze leczenie. Dlatego każda drobna kwota otrzymana od WAS, stanowi „cegiełkę” w olbrzymich wydatkach, których nie był bym nawet w części ponieść gdyby nie WASZA POMOC !!!!

 

Kawałek nieba jest w każdym uśmiechu,
W każdym życzliwym słowie,
I przyjaznym geście,
W każdym pomocnym czynie.
Kawałek raju jest w każdym sercu,
Które stanowi zbawienny port dla nieszczęśliwego.
W każdym domu z chlebem, winem i serdecznym ciepłem.
Bóg włożył swoją miłość w twoje ręce,
Jak klucz do raju.

Phil Bosmans

Podaruj Kawałek Nieba...