OLUŚ WALCZY Z GUZEM MÓZGU
Tak trudno mi napisać te słowa: Oluś odszedł, przegrał walkę z rakiem, pozostanie na zawsze w naszych sercach. Dziękujemy wszystkim którzy walczyli o jego życie. Jego historia:
Olek to urodzony rolnik. Mając dwa lata znał wszystkie marki ciągników, a ze swoich ulubionych zabawek tworzył wysokowydajne gospodarstwo na najwyższym poziomie zaczynając od pługa i siewnika, skończywszy na kombajnie i przyczepach. Nigdy nie zostawił dziadka bez pomocy gdy trzeba było nakarmić zwierzęta lub sprawdzić stan upraw na polu. Niestety, w dniu 20 kwietnia gdy zaczęła się batalia o jego zdrowie, wszystkie zabawki zostały bez Gospodarza. U Olka stwierdzono nieoperacyjny guz śródmózgowia, który spowodował niedowład prawej ręki i nogi oraz zanik mowy.
Nie ma możliwości interwencji chirurgicznej i co gorsza dokonania biopsji. Lekarze powiedzieli wprost, że jedyną formą leczenia Syna w Polsce jest chemioterapia, po której Olek miałby 10% szans na przeżycie, a jeśli chodzi o wyzdrowienie to odnotowano tylko jednostkowe przypadki i w zasadzie to pozostaje czekać aż wydarzy się cud. W tym momencie, można powiedzieć, że stał się cud, ponieważ rodzina mieszkająca w Niemczech porozumiała się z Uniwersytecką Kliniką w Magdeburgu, gdzie tamtejsi lekarze po ocenie rezonansu byli gotowi podjąć się leczenia Olusia zaawansowaną metodą stereotaktycznego naświetlania dokonując wcześniej biopsji. Zabieg został przeprowadzony 3 maja 2016r. a Olek dobrze go zniósł. Niestety, tutaj nasza historia się nie kończy. Guz jest złośliwy i bardzo szybko się rozwija. Syn aktualnie przyjmuje chemię w tabletkach, która jest bardzo kosztowna . Na dodatek, sam zabieg naświetlania będzie trzeba powtórzyć za 6 tygodni. Nasz Syn musi być pod stałą obserwacją lekarzy, jednocześnie czeka go jeszcze rehabilitacja w kierunku uruchomienia prawej rączki i nóżki a także nauki mowy.
Dalsze leczenie i rehabilitacja jest bardzo kosztowna. Klinika w Niemczech określiła wstępnie koszty leczenia na 50 tysięcy euro. Wpłaciliśmy pierwszą część kosztów – 15 tysięcy euro, którą udało się nam zebrać dzięki pomocy rodziny i ofiarności osób zaprzyjaźnionych z naszego regionu. Trudno przewidzieć ile więcej będziemy musieli jeszcze wpłacić, ponieważ spustoszenie jakiego dokonał guz jes
t na dzień dzisiejszy niemożliwy do określenia. Przeraża nas myśl, że jeśli nie uda nam się zebrać środków, będziemy musieli przerwać leczenie naszego Synka.
Gdy urodził się Oluś, pragnęliśmy by nigdy nie został sam, gdy nas zabraknie. W styczniu tego roku urodziła się jego ukochana siostrzyczka – Adrianna, którą od początku troskliwie się opiekował. Jego ulubione „obowiązki” to wożenie Ady w wózku, przynoszenie smoczka czy pocieszanie siostrzyczki gdy akurat
mamy nie ma w pobliżu. Kiedy Adusia przyszła na świat, Oluś obiecał, że z czasem nauczy ją samodzielnie jeść, mówić, chodzić i będzie się nią zawsze opiekował. Proszę pomóżcie naszemu Olusiowi dotrzymać obietnicy.