WALKA Z RAKIEM O UKOCHANEGO MĘŻA…

Nie ma takich słów, które wyrażą ból tego co się stało: mimo długiej walki Michał odszedł. Pozostanie na zawsze w sercach tych, którzy go tak bardzo kochają. Dziękujemy wszystkim za pomoc w jego leczeniu. Dzięki Wam dłużej był razem z ukochaną żoną.

Historia Michała:

Jestem żoną Michała który zawsze pomagał innym a teraz sam potrzebuje pomocy i prosi o tę pomoc. Od wielu lat borykamy się z chorobami, które doświadczają nasza rodzinę. Mąż zachorował na serce w 2010 roku i w tym samym czasie leczył u chirurga zmianę skórną. Lekarz zaniedbał zmianę wielkości groszku, nie pobrał tkanek do badania i przez kolejne lata eksperymentował z guzem. W 2015r pobrał tkanki na badanie histopatologiczne (zabieg w szpitalu) i zapomniał powiadomić mężna o wynikach, które dopiero w 2018 roku wywalczyłam z okrutną prawdą że to nowotwór.

Ogólny stan zdrowia męża: chore serce rozstrzenie (II/III st.), astma, Pochp, cukrzyca II st., przewlekła choroba nerek, wyeliminowały mężna z operacji guza i tak samo chemioterapia nie jest możliwa. Wierzyliśmy w to, że dobry Bóg uratuje Michała, kiedy lekarze nie dawali iskierki nadziei, kiedy był 11 dni w śpiączce, kiedy leżał przykuty do łóżka, kiedy uczył się jeździć na wózku, kiedy uczył się na nowo chodzić przy pomocy chodzika i wtedy kiedy zaopatrywałam się w przenośny koncentrator tlenu, który dobrzy ludzie wskazali gdzie załatwić z refundacją PFRON..

Koncentrator został zakupiony, ale cześć trzeba było sfinansować samemu ponad 5000 złotych. Musiałam wsiąść kredyt aby go zakupić. Pieniądze nie były ważne na tamten moment, najważniejsze że Małżonek mógł wychodzić na zewnątrz, integrować się ze środowiskiem osób bliskich. Wierzyłam i wiara była silna, że Bóg wysłuchał moich modlitw i wszystkich, którzy wspierali mnie w tej walce. Wszystko już było: przetrwaliśmy najtrudniejsze chwile -tak myśleliśmy, że kiedy już przeszliśmy to piekło to czekają nas kolejne wiosny, lata, jesienie, dni zasłużonego odpoczynku…, a tu diagnoza : nowotwór nieoperacyjny… My wiemy dlaczego ,bo ktoś zaniedbał swoje obowiązki , bo nikt nie pochylił się nad skrawkiem pobranej tkanki ,bo nikt nie pomyślał że guz tak urośnie do wielkości mandarynki ,już jest za późno na operację, a czas umyka…

Szukamy pomocy w najnowszych terapiach. Walczyłam na każdym etapie kolejnych konsultacji. Do nierefundowanej terapii protonowej Małżonek jest zdyskwalifikowany ze względu na wszczepiony kardiowerter i elektrody w sercu (ogromne pole magnetyczne mogłoby uszkodzić serce podczas rezonansu, a ten musiałby być wykonywany podczas kolejnych frakcji leczenia). Profesor zalecił niezależną konsultacje w Instytucie w Krakowie gdzie poddano małżonka oględzinom guza i podjęto próbę zakwalifikowania go do immunoterapii , by uratować oko i życie .W przypadku tak dużego guza trzeba by było użyć jak największej dawki radu -co nie uchroniłoby oka i narządu wzroku Czekamy na końca listopada na decyzję z Warszawy czy Mąż został zakwalifikowany do tej terapii.

To nasza NADZIEJA…

Michał Walkowicz Kiedyś oklaskiwany na scenach Pałacu Kultury w Dąbrowie Górniczej, Pałacu Mieroszewskich w Będzinie, muzyk Piwnicy pod Baranami, potrzebuje waszej pomocy .
To Przyjaciel, mąż, kumpel, dziadek, brat, wujek, można by tak wymieniać …
Po prostu teraz ON potrzebuje wsparcia i pomocy od Was. Moi drodzy, jeśli zechcecie pomóc wesprzeć zbiórkę na ratowanie oka i życia Michała, to będzie to także pomoc także dla mnie, by móc korzystać z rehabilitacji, ponieważ moje zdrowie niestety podupada będąc cały czas w pogotowiu, w służbie drugiemu człowiekowi. (Przez wiele lat pracowałam jako pielęgniarka, później edukator zdrowia i rehabilitacji, oligofrenopedagog, terapeuta zajęciowy i artetterapeuta. Pracując z Człowiekiem zawsze byłam blisko, często ratowałam życie innym .Teraz Was proszę o pomoc i wsparcie.

Pozwólcie nam nacieszyć się jesienią życia wspólnie z wnuczętami i rodziną.
To tak niewiele potrzeba, by być pełnym miłości i dać coś od siebie dla innych.