Przekaż 1,5% podatku na pomoc dzieciom
Fundacja Kawałek Nieba Fundacja Kawałek Nieba
KRS 0000382243

ABY POKONAĆ RAKA I ŻYĆ DLA MOICH KOCHANYCH DZIECI…

ABY POKONAĆ RAKA I ŻYĆ DLA MOICH KOCHANYCH DZIECI…

 

Nie ma takich słów, które wyrażą ból tego co się stało: mimo długiej walki Kasia odeszła. Pozostanie na zawsze w sercach tych, którzy ją tak bardzo kochają. Dziękujemy wszystkim za pomoc w jej leczeniu. Dzięki Wam była dłużej razem z ukochaną rodziną.

Historia Kasi:

Cześć!

Mam na imię Kaśka, mam 43 lata, jestem mamą dwójki najwspanialszych dzieciaków Oliwiera 22 lata i Ani 8 lat. Od 2019 roku toczę walkę o swoje zdrowie i życie z przeciwnikiem wagi ciężkiej – mięsakiem pleomorficznym.

Zaczęło się banalnie, bo od uderzenia w nogę – bolało, ale to nie było nic, czego nie da się wytrzymać. Po jakimś czasie w miejscu uderzenia pojawiło się zgrubienie – lekarze stwierdzili, że to efekt urazu i postanowili zmianę wyciąć. Bez zbędnej zwłoki, bez żadnych badań, w warunkach ambulatoryjnych, usunęli zgrubienie i wszyscy zapomnieliśmy o sprawie. Jak się później okazało była to cisza przed burzą. Diagnoza spadła na mnie niczym grom z jasnego nieba – w badaniu histopatologicznym guz okazał się mięsakiem tkanek miękkich – bardzo rzadko występującym nowotworem o wysokim stopniu złośliwości.

Leczenia podjęli się lekarze Narodowego Instytutu Onkologii w Warszawie – 3 kursy chemioterapii, radioterapia a następnie ponowne usunięcie guza, który w międzyczasie zaczął się odbudowywać w tym samym miejscu, co poprzedni. Pierwszą bitwę wygrałam na początku 2020 roku. 1:0 dla mnie 🙂 Na każdą kontrolę jechałam z duszą na ramieniu i czułam ogromną ulgę słysząc to jedno, jedyne, wymarzone słowo: „czysto”.

Niestety, czarodziejska bańka pękła na początku 2022 roku…zamiast słów przynoszących ulgę padło złowrogie „przerzuty”…tomografia wykazała guzy w płucach – jeden około 7,4 cm, drugi 1,2 cm.

I tu zaczęły się schody…Lekarze proponowali chemioterapię a na pytanie „co dalej”? odpowiadali „nie wiadomo”. Otrzymałam sześć cykli chemii, tomografia kontrolna nie wykazała progresji choroby – niestety guzy nie uległy zmniejszeniu. Ponieważ mięsak pleomorficzny występuje niezwykle rzadko, nie ma sprawdzonych, skutecznych i wypracowanych protokołów jego leczenia. W trakcie wielomiesięcznych poszukiwań informacji, również za granicą, nie udało mi się znaleźć nikogo, kto ma lub miał takie rozpoznanie choroby. Natknęłam się jednak na kilku ekspertów, którzy zgodzili się skonsultować mój przypadek.

We wrześniu, w Zakopanem, przeszłam operację usunięcia lewego płuca wraz opłucną oraz fragmentem żeber. W październiku, niespełna miesiąc po operacji odebrałam wyniki badań histopatologicznych oraz przeszłam badania kontrolne. Niestety lekarze nie mieli dla mnie dobrych wieści…rak nie odpuszcza….Wyniki wykazały, że dotychczasowa chemia przestała działać a na drugim płucu pojawiły się kolejne przerzuty.

Szukałam innych rozwiązań  leczenia, w kraju i za granicą. Pojawiły się światełka w tunelu.

W międzyczasie otrzymałam kwalifikację do terapii liposomalną annamycyną. Są to badania kliniczne, prowadzone w Warszawie. Niestety czas oczekiwania na rozpoczęcie leczenia wynosił około 7-8 tygodni  a ja nie wiedziałam czy mam tyle czasu. Ponadto lek ten jest w fazie testu i nie było  wiadomo, czy przyniesie pożądane efekty.

Nadal szukałam innych możliwości, w ten sposób znalazłam klinikę w Bolonii (IRCCS Istituto Ortopedico Rizzoli, S.C. Osteoncologia sarcomi del’osso e dei tessuti molli terapie innovative), która po wstępnej analizie mojej dokumentacji, zaproponowała mi konsultację. W tym samym czasie udało się również umówić na wizytę w klinice w Bordeaux. Odwiedziłam obie z nadzieją, że gdzieś będzie szansa na moje wyleczenie lub chociaż powstrzymanie rozwoju raka.

Klinika z Bolonii niestety nie była w stanie mi pomóc. Lepsze wieści dostałam w Insitute Bergonie w Bordeaux, we Francji. Profesor Italiano, jeden z najlepszych specjalistów w Europie zaproponował mi leczenie. Niestety na wyniki badań czekałam bardzo długo – przyszły dopiero w połowie stycznia 2023.

Po powrocie do Polski otrzymałam informację z Warszawy, że początkiem grudnia rozpoczynamy terapie annamycyną. Byłam szczęśliwa i pełna nadziei, że tym razem uda się pozbyć choroby raz na zawsze.

Tuż przed podaniem pierwszej dawki leku moje wyniki znacząco się pogorszyły, Crp drastycznie wzrosło i nie mogłam rozpocząć leczenia.

30 grudnia 2022 roku trafiłam do szpitala ze względu na stan zapalny oraz silną anemię.

Niestety wyniki nie są dobre ale ja ciągle mam nadzieję!

Mam dla kogo żyć! Moja córeczka Ania dzielnie mi pomaga, moja mama też jest zawsze przy mnie, mogę na nie liczyć w każdej sytuacji.

Niedawno, pomimo mojej choroby pojawił się też przy mnie pewien mężczyzna, który sprawia, że czuję się szczęśliwa, dba o mnie i troszczy się. Nie mogę teraz odejść, to nie jest ten moment!

Chciałabym prosić Państwa o pomoc i wsparcie, które jest nam niezbędne do dalszej walki.

 

Kawałek nieba jest w każdym uśmiechu,
W każdym życzliwym słowie,
I przyjaznym geście,
W każdym pomocnym czynie.
Kawałek raju jest w każdym sercu,
Które stanowi zbawienny port dla nieszczęśliwego.
W każdym domu z chlebem, winem i serdecznym ciepłem.
Bóg włożył swoją miłość w twoje ręce,
Jak klucz do raju.

Phil Bosmans

Podaruj Kawałek Nieba...