WALKA Z GUZEM MÓZGU O UKOCHANEGO SYNKA
Nie ma takich słów które mogłyby wyrazić ból po stracie ukochanego dziecka. Kacperek odszedł… Pozostanie na zawsze w sercach tych, którzy tak bardzo go kochają i w chwilach spędzonych razem, które nigdy nie zostaną odebrane… Dziękujemy wszystkim za pomoc w jego leczeniu.
Historia Kacperka:
Wszystko zaczęło się niecałe 3 miesiące temu. Czuliśmy , że z naszym synkiem dzieje się coś złego, ponieważ zaczął tracić równowagę i wymiotować. Postanowiliśmy umówić się na prywatną wizytę do neurologa, który skierował syna na tomografie komputerową głowy, nie została ona jednak wykonana ponieważ w opinii lekarza w szpitalu nie było do niej podstaw. Jednakże zrobiono USG bioder i szereg innych badań na podstawie których stwierdzono, że Kacper ma zapalenie stawu biodrowego, otrzymał leki i został wypisany do domu.
Niestety kuracja nie przynosiła efektów a my patrzyliśmy jak nasz ciągle uśmiechnięty synek z dnia na dzień gasł w oczach, umówiliśmy się więc na wcześniejszą wizytę kontrolną u ortopedy który stwierdził, że nie ma zapalenia i ponownie skierował do szpitala na tomografie.
Za drugim razem Kacper został przyjęty na oddział ze skutkiem natychmiastowym i było to zrządzenie losu, ponieważ jego stan uległ nagłemu pogorszeniu. Synek trafił na blok operacyjny gdzie założono mu zastawkę odprowadzająca płyn mózgowo – rdzeniowy, aby uratować jego życie. Niestety po kilku godzinach od operacji zastawka przestała działać i jego małe serduszko zatrzymało się na pół godziny. Po udanej reanimacji mały wojownik znów trafił na blok, gdzie lekarze wymienili zastawkę.
Kilkanaście godzin później została przeprowadzona wielogodzinna operacja w celu usunięcia guza, który naciekał na rdzeń kręgowy i blokował podstawowe funkcje życiowe. Niestety nie można było wyciąć go w całości ze względu na ryzyko poważnych uszkodzeń. Kacper spędził dwa tygodnie na oddziale intensywnej opieki medycznej po czym został przeniesiony na oddział onkologiczny, gdzie rozpoczęto chemioterapie.
Przebyte operacje oraz nacisk guza spowodowały powikłania takie jak niedowład lewej strony ciała, brak odruchu przełykania oraz odkrztuszania, zez oraz lekki paraliż twarzy ze względu na które musi być nieustannie rehabilitowany. W oddychaniu pomaga mu rurka tracheotomijna, odżywiany jest dojelitowo metoda PEG.
Po prawie dwóch miesiącach nerwowego wyczekiwania na wyniki badania histopatologicznego nadszedł kolejny cios – guz to Medulloblastoma IV stopień złośliwości. Guza tego zazwyczaj leczy się radioterapia, której nasz syn nie może otrzymać, ponieważ nie stosuje się jej u dzieci poniżej trzeciego roku życia ze względu na ryzyko nieodwracalnych ubytków w dopiero rozwijającym się mózgu. Szukamy pomocy u lekarzy za granicą, jednakże wiąże się to z ogromnymi nakładami finansowymi.