ABY KACPEREK JUŻ NIE MUSIAŁ WALCZYĆ O ŻYCIE…

Mam na imię Kacper i mam 4 latka. Urodziłem się jako zdrowy chłopczyk, nic nie zapowiadało tragedii jaka stała się kilka dni po moim przyjściu na świat… Kontrolna wizyta u pani doktor i pierwsza poważna diagnoza: padaczka i wodogłowie, ale to dopiero początek mojej walki… mnóstwo bardzo bolesnych badań, wielu specjalistów zdecydowało o przewiezieniu mnie do szpitala w Krakowie. Tam dowiedziałem się, że urodziłem się z toksoplazmozą wrodzoną – pasożytem, który skutecznie zaatakował mój mózg i moje oczy… Pierwsze pół roku spędziłem z moją mamusią w szpitalu, daleko od domu od siostry, babci i dziadka, daleko od taty, który niestety nie udźwignął ciężaru jakim pewnie dla niego byłem…

W tym czasie przeszedłem 3 operacje na mojej malutkiej główce 2 razy miałem zapalenie opon mózgowych, zaraziłem się też gronkowcem. Lekarze nie dawali mi wielkich szans…, ale nie poddałem się, jestem… może troszkę wolniejszy, słabszy, mówię niewyraźnie, widzę bardzo słabo, w najprostszych czynnościach potrzebuję pomocy, ale jestem. Codziennie na to pracuje poprzez rehabilitację, ćwiczenia z logopedą, psychologiem. Dodatkowo mam zajęcia z dogoterapii, integracji sensorycznej i uczę się przedszkolu specjalnym „Mały Książę” dla dzieci z autyzmem…

i tak pewnie by nikt o mnie nie usłyszał, nie prosiłbym o pomoc, gdyby nie padaczka, która przez 3 lata nie dawała o sobie znać nagle odezwała się z siłą „tajfuna”. Kilkakrotnie kazała mi walczyć o życie… Ataki są coraz dłuższe, ostatni trwał ponad 5 godzin. Całkowicie tracę świadomość, mam bezdechy, leki nie działają, za to mam mnóstwo skutków ubocznych…Mamusi nie dawało spokoju moje zdrowie. Anemia i spadek płytek krwi do 40.000 niemal kolejny raz doprowadziła do przetaczania krwi…

Dzięki dobrej suplementacji witaminowej, zakwasie z buraczków, po kolejnym dwutygodniowym pobycie w szpitalu odzyskałem siły wraz ze mną moją mamusią… Godzinami siedziała wpatrzona w telefon szukała pytała prosiła informacje… Któraś z mam dziecka takiego jak ja zaproponowała oleje z konopi siewnych… Rozważając wszystkie za i przeciw pojechała do Wrocławia i po konsultacji lekarskiej przywiozła dla mnie oleje Cbd i Cbg… Nie uwierzycie, ale pierwszy raz przespałem całą noc, mało tego ja mogłem napić się z kubka nie rozlewając...z małą pomocą potrafię rysować po śladzie. Powoli staje się pełnym energii chłopcem…Mamusia jest ze mnie taka dumna i pewnie zrobiłaby wszystko bym miał dostęp do olejów, ale koszt miesięcznej kuracji przekracza 1500 zł, a przecież to nie jedyne koszty związane z walką o moje lepsze jutro.

Mamusia zrezygnowała z pracy ,by całkowicie poświęcić swój czas dla mnie… Dlatego bardzo was proszę pomóżcie mi, by mamusia zamiast myśleć skąd ma wziąć pieniążki na kolejne dawki miała spokojną głowę, gdyż mam tylko ją i jest mi ona bardzo potrzebna …nie zmartwiona zapłakana, tylko pełna energii, by miała siłę zajmować się takim łobuzem jak ja. Z góry wam wszystkim dziękuję…

Bardzo was kocham Kacperek

https://www.youtube.com/watch?v=Rt-vVcj8EL0

Pomóc Kacperkowi można dokonując wpłaty na konto: