WALKA Z RAKIEM O CZAS SPĘDZONY Z RODZINĄ
Nie ma takich słów, które wyrażą ból tego co się stało: mimo długiej walki Jurek odszedł. Pozostanie na zawsze w serach tych, którzy go tak bardzo kochają. Dziękujemy wszystkim za pomoc w jego leczeniu.
Historia Jurka:
Nazywam się Jurek i mam 60 lat. Jestem mężem, dumnym ojcem 4 dorosłych dzieci i rozpieszczającym wnuki dziadkiem.
Nie należę do osób chodzących do lekarza z byle katarem, więc objawy utraty wagi, braku apetytu, kaszlu i osłabienia składałem na karb stresu i wieku. Dotychczas uważałem się za osobę sprawną fizycznie (czego wymagała ode mnie mój tryb życia i praca) dbałem jednak o zdrowie. Standardowe badania okazały złe wyniki. Lekarz rodzinny od razu wysłał mnie do szpitala, gdzie po badaniu bronchoskopowym i CT usłyszałem diagnozę: IV stadium raka płaskonabłonkowego płuc.
Rak prześladuje naszą rodzinę od dawna. Gdy miałem 12 lat mój ojciec zmarł na raka płuc, zaś niedawno walkę z nowotworem wątroby przegrał mój brat. Ja jednak się nie poddam. Będę walczył dla mojej rodziny, która jest moim motorem napędowym, to oni są źródłem mojej siły do walki, oni są moim największym wsparciem.
Trudno jest mi prosić o pomoc, zawsze sam radziłem sobie z problemami i dzięki ciężkiej pracy uparcie dążyłem do celu. W obecnej sytuacji, po konsultacji z onkologami i pierwszym cyklu chemioterapii wiem że czeka mnie trudna walka o czas na cieszenie się najbliższymi w rodzinnym domu. Nie wiem jaka czeka mnie najbliższa przyszłość, zebrane środki chcę więc przeznaczyć na leczenie, rehabilitację i wszystko co pomoże mi godnie przejść przez walkę z chorobą. Serdecznie proszę o wsparcie w każdej formie.
Bardzo Wam dziękuję.
