NIEZWYKLE TRUDNA WALKA Z RAKIEM O ŻYCIE JARKA
Nie ma takich słów, które wyrażą ból tego co się stało: mimo długiej walki Jarek odszedł. Pozostanie na zawsze w sercach tych, którzy go tak bardzo kochają. Dziękujemy wszystkim za pomoc w jego leczeniu.
Historia Jarka:
Od ponad pół roku ja i mój (nieformalny) mąż Jarek zmagamy się z jego chorobą nowotworową (DiLO 1355084). Rozpoznaniem choroby było C64 – nowotwór złośliwy nerki z wyjątkiem miedniczki nerkowej. 3.10.2024 w Centrum Onkologii w Bydgoszczy Jarek został poddany prawostronnej nefrektomii, a ponieważ guz („wielkości głowy dziecka” – protokół operacyjny) naciekał na wątrobę, został również usunięty fragment jej prawego płata. Dodatkowo poddano go cholecystektomii. Razem z guzem usunięto pęczniejący torbiel. Lekarz wykonujący operację opisał ją jako „tragicznie ciężką”, dodając, że została wykonana w ostatniej chwili, gdy w ogóle można jeszcze było coś zrobić. Tutaj dodam, że od momentu pierwszego niepokojącego symptomu (nasilającego się bólu i kłucia w boku), poprzez pierwsze USG i nieustające konsultacje, a potem badania pod kątem dokładnej diagnozy i przygotowania do zabiegu – do czasu samego zabiegu minęły 4 miesiące. Zabieg został określony jako udany, a mąż po tygodniu wypisany ze szpitala; guz oddzielano od żeber, przepony, jelita.
Niecałe 3 tygodnie później konieczne było wezwanie pogotowia na skutek całonocnych wymiotów. Kolejne cięcie we włocławskim szpitalu wykazało perforację jelita grubego oraz ropień przy miednicy. Zapalenie otrzewnej poskutkowało we wstrząs septyczny. Resekcja jelita przyczyniła się do wyłonienia ileostomii. Aby oczyścić jamę Jarek utrzymywany był w śpiączce farmakologicznej i otwarty dwa razy. Kolejne 4 tygodnie spędziliśmy na OIOMie, gdzie przygotowywano mnie na najgorsze. Osłabione zapaleniem organy odmawiały poprawnej pracy, organizm wspierany był respiratorem (w późniejszym czasie terapią tlenową), dializami, przetaczaniem dodatkowych jednostek krwi… Pierwszy wypis na chirurgię nastąpił bezpośrednio po hemodializie, w wyniku której nastąpiło krwawienie z wątroby. Odbyła się kolejna operacja ratująca życie – dwuetapowa, znów w odstępie dwóch dni.
Przez jakiś czas powłoki skórne nie były zamykane w obawie przed niepowodzeniem w gojeniu przy powracającym stanie zapalnym oraz ogólnym osłabieniu organizmu. Ostatnie szycie odbyło się parę dni przed kolejnym wypisem na chirurgię w dniu 25.11.2024. Tak więc w ciągu 4 tygodni Jarek był otwierany 4 razy, a większość tego czasu spędził na silnych lekach opioidalnych. Nie był również w stanie opuszczać łóżka, ani samodzielnie siadać. Cały czas trwała walka o poprawne funkcjonowanie pozostałej nerki i nadzieja, że nie powtórzy się krwawienie wewnętrzne przy przyjmowanych dawkach środków przeciwzakrzepowych. Udało się!
Choć stan kliniczny pozostawiał (i pozostawia) jeszcze wiele do życzenia, zaczęliśmy walkę o odzyskanie możliwości fizycznych, od samego siadania poczynając.
żona Agata