Przekaż 1,5% podatku na pomoc dzieciom
Fundacja Kawałek Nieba Fundacja Kawałek Nieba
KRS 0000382243

KAŻDE ŻYCIE TYLE SAMO WAŻY. JANEK I RAK

KAŻDE ŻYCIE TYLE SAMO WAŻY. JANEK I RAK

jd3

 

 

Nie ma takich słów, które wyrażą ból tego co się stało: mimo długiej walki Janek odszedł. Pozostanie na zawsze w serach tych, którzy go tak bardzo kochają. Dziękujemy wszystkim za pomoc w jego leczeniu. Dzięki Wam dłużej był razem z ukochaną rodziną.

Historia Janka:

Życie jest nieprzewidywalne.  Mam 70 lat, po 52 latach pracy przeszedłem na emeryturę. Teraz miałem już tylko oddawać się pasjom. Pierwsza z nich to moja rodzina. Syn i trzy córki, moja ukochana Renia i one – wnuki. Mam ich czworo, a za chwilę urodzi się piąte. Miałem im pysznie gotować – bo to druga z moich pasji, miałem oddawać się relaksowi na mojej ukochanej działce.

Gdy 3 lata temu w mojej rodzinie pojawiło się słowo RAK i dotyczyło dziecka, płakałem. Bo to było tak okrutnie niesprawiedliwe, żeby mała dziewczynka  musiała zmierzyć się z tą potworną chorobą, której leczenie jest tak trudne, a scenariusze tak niepewne. Potem płakałem, gdy wnuczka mojego szwagra wygrała. To były łzy szczerej radości. Bo sam mam wnuki i nie wyobrażałem sobie, żeby któreś z nich musiało walczyć o życie.

Nigdy nie sądziłem, że to straszliwe słowo pojawi się w moim życiu kolejny raz i będzie dotyczyło bezpośrednio mnie. Tak. Mam RAKA.
Zaczęło się – jak potem się dowiedziałem – typowo. Od bólu brzucha. No cóż. Poboli i przestanie – tak wtedy myślałem.  Ale nie przestało. W styczniu 2017 ból był już nie do wytrzymania, nic nie pomagało w jego opanowaniu. Poszedłem do lekarza. I się zaczęło. Najpierw diagnoza choroby wrzodowej. Potem USG, które nie wykazało niczego, co mogło być źródłem bólu. Kolonoskopia dała obraz polipa w jelicie grubym, który został usunięty w marcu. A ból nie mijał. Gdy w Dzień Dziecka zgłosiłem się do pomocy doraźnej z powodu podejrzenia żółtaczki mechanicznej, nawet mi przez myśl nie przeszło, że za kilka dni usłyszę słowa, które zabrzmią jak wyrok.

Trafiłem do jednego z bydgoskich szpitali, gdzie po wstępnej diagnostyce usłyszałem, że mam niedrożne przewody żółciowe. Zakwalifikowano mnie do zabiegu protezowania. jd2I to był początek prawdziwego koszmaru. Lekarz nie owijał w bawełnę.  ECPW wykonano jedynie jednostronnie, bo po drugiej stronie stwierdzono guz nieznanego pochodzenia. Badanie tomograficzne potwierdziło te przypuszczenia. I potem te słowa: położenie zmiany wyklucza operację. I że zostało mi 3 miesiące życia…

Czy jest ktoś na tyle silny, by unieść taka diagnozę na swoich barkach? Ja nie byłem.  Płakałem jak dziecko, bo zrozumiałem, że nie zrealizuje tych wszystkich planów, które miałem. Nie odbędę tych wszystkich rozmów, które chciałem odbyć. Bo 3 miesiące to bardzo mało czasu na to, by przeżyć to, co jeszcze nie zostało przeżyte. Znów płakałem.

Myśli kotłowały się w głowie. Czy będzie bardzo bolało? Czy Renia sobie beze mnie poradzi? Czy moi bliscy, ci najukochańsi na świecie udźwigną to, co się za chwilę wydarzy?
Ale nie doceniałem ich. Gdy ja użalałem się nad sobą, oni działali. Kilka telefonów i umówiona konsultacja u kolejnego specjalisty. Nie wierzyłem, że powie mi coś nowego, ale nie miałem też nic do stracenia. Tak trafiłem do lekarza w CSK WUM na Banacha w Warszawie. Rezonans magnetyczny, który zalecono mi wykonać wysłany niemal ekspresowo do tego, który powiedział, że mam szansę. 

To były najgorsze 3 dni mojego życia. Czekanie. Czy uzyskam prawo łaski? Czy uda się odroczyć wyrok? Wszyscy siedzieliśmy jak na szpilkach. 20 czerwca skończyłem 70 lat. Moi bliscy pamiętali. Ale ja to spotkanie traktowałem jak pożegnanie z nimi. Bo wciąż nie było żadnych wieści z Warszawy.
I dwa dni później, na dwa dni przed moimi imieninami przyszła odpowiedź. Lekarz dał mi szansę. Zaproponował jd1leczenie polegające na resekcji  lewego płata wątroby i zespolenie prawej strony. Jakby urosły mi skrzydła. Znów płakałem. Bo uwierzyłem, że gdzieś tam są Anioły, które nade mną czuwają. Że to jeszcze nie ten czas.  Tylko to była jedna część dobrych wieści. Potwierdziło się nieresekcyjne położenie zmiany nowotworowej.

Wiem. Jest wielu potrzebujących pomocy. Są dzieci, tak jak nasza Marynia, która przeszła piekło choroby onkologicznej. I dzieci zasługują na szansę o wiele bardziej niż ja. Ale przecież każde życie tyle samo waży. A ja chcę żyć. Bo przecież życie jest takie piękne…

jd6

 

 

Kawałek nieba jest w każdym uśmiechu,
W każdym życzliwym słowie,
I przyjaznym geście,
W każdym pomocnym czynie.
Kawałek raju jest w każdym sercu,
Które stanowi zbawienny port dla nieszczęśliwego.
W każdym domu z chlebem, winem i serdecznym ciepłem.
Bóg włożył swoją miłość w twoje ręce,
Jak klucz do raju.

Phil Bosmans

Podaruj Kawałek Nieba...