ABY NASZ TATUŚ POKONAŁ BIAŁACZKĘ
Nie ma takich słów, które wyrażą ból tego co się stało: mimo długiej walki Henryk odszedł. Pozostanie na zawsze w sercach tych, którzy go tak bardzo kochają. Dziękujemy wszystkim za pomoc dla niego.
Historia Henryka:
Mam na imię Heniu, jestem mężem i ojcem 2 cudownych córeczek Majki 7 lat i Magdy 5 lat. Mieszkam w okolicach Krotoszyna, mam 35 lat, i do września 2018 roku pracowałem, uprawiałem sport i cieszyłem się dobrym zdrowiem. Niestety całe moje życie się zawaliło. Początkowo miałem typowe objawy grypy, gorączka ból głowy, ból stawów, osłabienie. Po 2 tygodniach chodzenia do lekarza rodzinnego, trafiłem do szpitala w Krotoszynie i wtedy otrzymałem diagnozę, która zwaliła mnie i moja rodzinę z nóg, białaczka. Wtedy od razu zostałem przewieziony do Poznania gdzie zaczęło się leczenie chemioterapia.
Łącznie dostałem 4 serie chemii i został wykonany przeszczep, który dostałem od brata zgodnego w 100%. Niestety po pół roku pobytu w domu i nadziei ze już chorobę mam za sobą, dostałem kolejny cios i informacje o wznowie choroby. Białaczka wróciła a w raz z nią leczenie chemioterapią która była silniejsza od poprzednich, i którą najgorzej przeszedłem. Miałem gorączki których nie szło zbić i zakażenie organizmu bakterią, przez co straciłem 10 kg w miesiąc.
Obecnie jestem w domu gdzie się regeneruje i nabieram sił przed kolejnym przeszczepem szpiku. Czasem brakuje mi sił na walkę, ale gdy słyszę w telefonie głos córek i żony lub mogę z nimi być tak jak teraz to chce walczyć dla nich.
Przed chorobą nigdy nikogo nie musiałem prosić o pomoc, ale teraz gdy choruję, potrzebuję pomocy bo leczenie pochłania duże koszty, a potrzebne są też środki na utrzymanie domu i rodziny.