Przekaż 1,5% podatku na pomoc dzieciom
Fundacja Kawałek Nieba Fundacja Kawałek Nieba
KRS 0000382243

MOJE ŻYCIE WYCENIONO NA 195 TYS. ZŁ.

MOJE ŻYCIE WYCENIONO NA 195 TYS. ZŁ.

 

 

Nie ma takich słów, które wyrażą ból tego co się stało: mimo długiej walki Grzegorz odszedł. Pozostanie na zawsze w sercach tych, którzy go tak bardzo kochają. Dziękujemy wszystkim za pomoc w jego leczeniu. Dzięki Wam dłużej był razem z ukochaną rodziną.

Historia Grzegorza:

Mam na imię Grzegorz, mam 26 lat. Od dwóch lat jestem w związku małżeńskim z żoną Angeliką i po roku przyszła na świat nasza kochana córeczka Zosia. Na co dzień uczęszczałem do bardzo lubianej mi pracy, wiodłem spokojne i szczęśliwe życie. Co niedzielę jeździłem grać w piłkę, jeździłem na rowerze, a także lubiłem tworzyć robótki w mojej małej piwnicy.

JAK TO SIĘ ZACZEŁO?

Zaczął mi doskwierać ból pleców, z biegiem czasu przybierał na sile do tego stopnia, że nie byłem wstanie się położyć. Noce spędzałem siedząc na krześle i próbując zasnąć. Moje zmagania z nowotworem zaczęły się w sierpniu 2020 roku.

Pierwszym objawem który mnie zaniepokoił był nieustający ból pleców. Po serii badań i konsultacji z lekarzami zapadła diagnoza – rak kości kręgosłupa (osteosarcoma). Zaczęła się walka o życie. Początki były bardzo trudne: utrata władzy w nogach, przewlekłe bóle,  z którymi czasem nie dało się wytrzymać. Jedynym rozwiązaniem był cykl chemioterapii. Chemioterapia uśmierzała tylko trochę ból. Przez 10 miesięcy przeszedłem łącznie 12 cykli chemii. Pojawiło się światełko w tunelu: otrzymaliśmy informacje, że klinika w Dreźnie przeprowadza takie operacje. Załatwiliśmy wizytę, pojechałem na konsultację i czekałem na ostateczną decyzję. Po paru tygodniach wreszcie jest!!!! Okazało się, że zakwalifikowali mnie do operacji czyli jest szansa na normalne życie. Niestety koszt operacji jest tak wysoki, że nie jesteśmy w stanie go pokryć sami.

OKRUTNA DIAGNOZA 

Pierwszym etapem mojej walki było udanie się do lekarza rodzinnego który skierował mnie dwukrotnie na RTG kręgosłupa po czym postawił diagnozę – skolioza i zlecił mi udanie się na rehabilitacje . Po szeregu zabiegów rehabilitacyjnych mój stan zaczął się pogarszać, pojawiło się odrętwienie kolan, a następnie dolnych partii nóg.

Kolejnym krokiem była wizyta w szpitalu w Jastrzębiu-Zdrój. Położono mnie na oddziale neurochirurgii, tam zlecono mi rezonans magnetyczny, a na drugi dzień lekarz oznajmił, że mój stan jest bardzo poważny, że jest to NOWOTWÓR. W tym momencie całe dotychczasowe życie przebiegło mi przed oczami. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie mogłem w tym czasie być z moją rodziną przez panującą pandemię Covid .

Niedowład kończyn niestety dalej postępował przez co tamtejsi chirurdzy zdecydowali się na ,,odbarczenie kanału rdzenia kręgowego”. Po tej operacji przez 2 tygodnie byłem rehabilitowany i moje nogi stawały się coraz mocniejsze. W międzyczasie czekałem na wyniki histopatologiczne pobranych próbek w celu ustaleniu rodzaju nowotworu.

Do domu wyszedłem o kulach cały czas ćwicząc chodzenie i próbując pozbyć się kul. Równocześnie czekałem na ustaloną konsultacje onkologiczną w Narodowym Instytucie im. M. Skłodowskiej-Curie w Gliwicach. W tym okresie mój stan ponownie się pogorszył do tego stopnia że nie byłem wstanie wstać z łóżka.

Udałem się do wcześniej wspomnianego Instytutu tam lekarz widząc mój przypadek stwierdził, że niestety ale jest duże prawdopodobieństwo całkowitej utraty władzy w nogach. Zostałem przyjęty na odział Chorób Piersi i Klatki Piersiowej w pierwszym dniu została podana mi chemioterapia i na drugi dzień zauważyłem że mogę poruszać kolanami. W tym czasie jeszcze nie było wiadomo w 100% jaki to jest nowotwór dopiero po paru dniach przyszły wyniki z laboratorium Histamed z Gliwic i zostały potwierdzone moje najgorsze przypuszczenia, że jest to RAK  KOŚCI KRĘGOSŁUPA (OSTEOSARCOMA). Tak zaczęła się moja dalsza historia z cyklami chemioterapii. Pierwszym etapem chemioterapii było przyjmowanie tzw. czerwonej (agresywnej) chemii i po 6 cyklach nie było rezultatów. Lekarz prowadzący poprosił moją żonę na rozmowę, podczas której stwierdził że dotychczasowe leczenie nie przynosi żadnych efektów i mają dla mnie przygotowane tzw. trzy linie życia przy użyciu innego rodzaju chemii, która będzie miała na celu podtrzymanie życia i uśmierzenia bólu. Gdy zacząłem leczenie kolejnym rodzajem chemii zauważyłem, że zacząłem się lepiej czuć i lepiej znosić to leczenie. Przeprowadzono rezonans magnetyczny jego wyniki były bardzo dobre w porównaniu z poprzednimi badaniami guz zmniejszył się o 42%. Lekarze nie spodziewali się tak dobrego rezultatu, a miało to być leczenie na podtrzymanie życia.

MOJA SZANSA NA ŻYCIE

Od października 2020 jestem w trakcie rehabilitacji domowej niestety prywatnie, bo na NFZ nie było wolnych terminów stąd też mamy duże zapotrzebowanie finansowe na drogie suplementy witaminowe, a także dietę. Po domu poruszam się na wózku inwalidzkim, co sprawia mi trudności w codziennym funkcjonowaniu. Po licznych konsultacjach ze specjalistami w tej dziedzinie stwierdzono że mój przypadek jest nie operacyjny i jedynym sposobem jest chemioterapia, ale wyżej wspomniana klinika w Dreźnie zaoferowała swoją pomoc w calu usunięcia guza, co pozwoli mi wrócić do normalnego życia i cieszyć się dorastaniem mojej rocznej córeczki. Moja mała Zosia sprawia swoim uśmiechem tyle radości, że każdego dnia chcę walczyć o życie. Ona motywuje mnie do tego, bym stanął na nogi, mógł z nią iść na spacer jak kiedyś. Dzięki wspaniałej żonie, na którą mogę zawsze liczyć i która zawsze jest przy mnie, mam chęć do walki z potworem, który wszedł we Mnie. Żona podnosi mnie na duchu w chwilach słabości i załamania 

Bardzo proszę o pomoc, abym mógł pojechać na operacje i zacząć spokojne i szczęśliwe życie nie oglądając się za siebie i bez strachu. Nie tak miało wyglądać nasze życie, jednak musimy wierzyć i walczyć. Pomóżcie jest to walka o moje życie

 

Kawałek nieba jest w każdym uśmiechu,
W każdym życzliwym słowie,
I przyjaznym geście,
W każdym pomocnym czynie.
Kawałek raju jest w każdym sercu,
Które stanowi zbawienny port dla nieszczęśliwego.
W każdym domu z chlebem, winem i serdecznym ciepłem.
Bóg włożył swoją miłość w twoje ręce,
Jak klucz do raju.

Phil Bosmans

Podaruj Kawałek Nieba...