PROSZĘ POMÓŻCIE ABYM ŻYŁA… CZAS UCIEKA…
Nie ma takich słów, które wyrażą ból tego co się stało: mimo długiej walki Elżbieta odeszła. Pozostanie na zawsze w serach tych, którzy ją tak bardzo kochają. Dziękujemy wszystkim za pomoc w jej leczeniu.
Historia Elżbiety:
Nie jestem już dzieckiem, za to jestem żoną, mamą i babcią. Głową kochającej rodziny, która jest dla mnie całym światem i której staram się pomagać każdego dnia. Opiekuję się wnukami, smażę ich ukochane naleśniki, piekę ulubiony makowiec na święta, skracam za długie spodnie i przytulam kiedy im smutno. Niestety nie wiem jak długo jeszcze…
W marcu bieżącego roku lekarz ginekolog w trakcie rutynowego badania ginekologicznego stwierdził u mnie guza i skierował do szpitala. W maju miałam wykonaną laparotomię oraz poszerzone usunięcie macicy i przydatków. Badanie histopatologiczne wykazało rzadki nowotwór złośliwy . Późniejsze badanie gastroskopowe wskazało na żołądek jako pierwotne ognisko raka.
Lekarze nie dają mi już żadnej nadziei, choć ja czuję że mam siłę żeby zawalczyć o swoje zdrowie i życie. Mimo bólu i strachu jestem cały czas aktywna, ćwiczę kilka razy w tygodniu, a w weekendy przemierzam górskie szlaki. Nie mam zamiaru się poddawać. Chcę jak najszybciej podjąć leczenie metodą niekonwencjonalną, która choć pomogła już wielu osobom, niestety nie jest finansowana przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Koszt miesięcznej kuracji to kilkanaście tysięcy złotych, a efektywna kuracja musi trwać co najmniej rok. Moja skromna emerytura nie pozwala mi pokryć jej kosztów.
Pomóżcie. Czas ucieka