Przekaż 1,5% podatku na pomoc dzieciom
Fundacja Kawałek Nieba Fundacja Kawałek Nieba
KRS 0000382243

ABY POKONAĆ RAKA I ŻYĆ, BO MAM DLA KOGO…

ABY POKONAĆ RAKA I ŻYĆ, BO MAM DLA KOGO…

 

 

Nie ma takich słów, które wyrażą ból tego co się stało: mimo długiej walki Bożena odeszła. Pozostanie na zawsze w serach tych, którzy ją tak bardzo kochają. Dziękujemy wszystkim za pomoc w jej leczeniu.

Historia Bożeny:

Nazywam się Bożena Babalska. Urodziłam się, wychowałam oraz zdobyłam wykształcenie w krainie Warmii i Mazur. Jako młoda dziewczyna pasjonowałam się sportem, uwielbiałam pływać, jeździć na rowerze, uprawiać kajakarstwo, łowiłam nawet ryby, ponad wszystko kochałam obcować z przyrodą. Tak jest do teraz. Ludzie, których korzenie sięgają Warmii i Mazur, tak jak ja, są osobami wrażliwymi, delikatnymi, empatycznymi.

Wreszcie znalazłam swoją drugą połowę, wyszłam za mąż za wspaniałego, odpowiedzialnego mężczyznę, absolwenta Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie, Romana. Po ślubie wylądowaliśmy w „zielonym garnizonie” w Siemirowicach, mąż odbywał służbę w obronie lotniczej polskiego wybrzeża. Szczęście zostało przypieczętowane narodzinami dwóch synów, Sebastiana i Adriana. Moja kariera zawodowa odeszła na dalszy plan – swoje życie poświęciłam rodzinie.

Po 10 latach przeprowadziliśmy się do Torunia. Otworzyły się przed nami nowe perspektywy. Transformacja ustrojowa jednak doprowadziła do likwidacji mojego zakładu pracy i pozbawiła mnie szansy na dalszy rozwój. Oprócz tego opieka nad chorą teściową pochłaniała nam czas, który dzieliliśmy pomiędzy członków naszej rodziny.

Po śmierci teściowej spadł na nas kolejny cios od losu – zachorował na raka mój mąż. Po długiej wspólnej walce i bezgranicznym zaangażowaniu się w stworzenie normalności w stanie choroby, nadszedł kres – mąż zmarł, zostałam sama z dziećmi, mając 45 lat. Mój dotychczas w miarę poukładany świat zawalił się, straciłam ukochanego męża, wspaniałego ojca, moją życiową podporę, człowieka, na którego zawsze mogłam liczyć. Nie mogłam poradzić sobie z pustką, zachorowałam, leczyłam się na depresję i inne schorzenia. Okres ten, choć nigdy nie mówiłam o tym swoim synom, trwał 10 lat. Wskutek problemów zdrowotnych zostałam rencistką. Dzieci dorastały, a ja chciałam zapewnić im wykształcenie, więc chwytałam się różnych zajęć, by podratować nasz skromny budżet domowy.

Kiedy dzieci usamodzielniły się, założyły własne rodziny, obdarowały mnie dwojgiem cudownych wnucząt Piotrusiem i Natalką. Wreszcie mogłam odetchnąć z ulgą. Powróciłam do „żywych”, zaczęłam snuć plany, wskrzeszać skrywane marzenia, które kiedyś miałam. Chciałam wyjechać zagranicę i zachwycać się urokami znanych mi dotąd tylko z opowieści i przewodników krajów. Niespodzianką okazały się moje 60-te urodziny, prezentem był upragniony wyjazd do kolebki naszej cywilizacji – Grecji. Wyjazd doszedł do skutku. Sielanka nie trwała jednak długo, ponieważ w trakcie wycieczki zaczęły dokuczać mi bardzo silne bóle brzucha. Interwencja lekarza greckiego, powrót do kraju, szpital w Polsce, badania i diagnoza … rak . Wszystko toczyło się w zawrotnym tempie – operacja, stomia i ponad 40 cykli chemioterapii. Mimo wyczerpania chorobą, chwil zwątpienia, słabości i ciągłej walce z bólem nie zapominałam o rodzinie. Realizowałam się jako babcia i matka, choć z mniejszą energią. Koło mnie znalazł się też wyjątkowy i otaczający mnie opieką mężczyzna.

Obecnie została przyparta do muru, lekarze wykorzystali wszystkie dostępne metody leczenia. Jednak pojawiła się jeszcze jedna szansa na życie. Lek Niestety nie jest refundowany w Polsce, chociaż stosuje się go z dobrym skutkiem na świecie i w 16 krajach Unii Europejskiej. Miesiąc to oczywiście za mało, aby mówić o skuteczności kuracji. Z mojej renty nie stać mnie na pokrycie tak niewyobrażalnej dla mnie sumy pieniędzy.

Proszę więc o pomoc, bo chcę żyć! Być może takie stwierdzenie to frazes, ale chcę żyć, bo kocham ludzi, chcę ich zarażać swoją pogodą ducha, bo mimo doświadczeń mam jeszcze pokłady optymizmu, pragnę pokazać, jak warto cieszyć się każdym dniem. Chcę dawać innym radość, zwłaszcza towarzyszom mojej niedoli. Wiele razy słyszałam od ludzi, że potrafię zarażać dobrym humorem, odganiam złe myśli. Ale żyć chcę też dlatego, bo życie i świat są wspaniałe, a ją chcę pozostać z moją cudowną rodziną najdłużej jak to możliwe.

Moje życie oddaję w ręce dobrych ludzi, którzy zechcą mnie wspomóc w walce z rakiem, dać mi i innym chorym nadzieję! Droga życiowa człowieka to naprzemienne pasmo szczęścia i niepowodzeń. Moje i wielu innych chorych życie też takie jest. W ostatnich latach doświadczyłam mnóstwo wsparcia, ciepłych słów, przekonałam się, że nie pozostałam sama.

Często pomoc przychodzi z najmniej oczekiwanej strony, liczę, że w tym przypadku znów nadejdzie i zaoferuje mi jeszcze wiele szczęśliwych chwil.

Wola życia uskrzydla, podobnie jak dzielenie się tym co mamy w danej chwili, dobrym słowem wsparciem, pieniędzmi.

PLN

DotPay

 

Kawałek nieba jest w każdym uśmiechu,
W każdym życzliwym słowie,
I przyjaznym geście,
W każdym pomocnym czynie.
Kawałek raju jest w każdym sercu,
Które stanowi zbawienny port dla nieszczęśliwego.
W każdym domu z chlebem, winem i serdecznym ciepłem.
Bóg włożył swoją miłość w twoje ręce,
Jak klucz do raju.

Phil Bosmans

Podaruj Kawałek Nieba...