Przekaż 1,5% podatku na pomoc dzieciom
Fundacja Kawałek Nieba Fundacja Kawałek Nieba
KRS 0000382243

BARDZO CHCĘ ŻYĆ – DLA MOJEGO SYNKA…

BARDZO CHCĘ ŻYĆ – DLA MOJEGO SYNKA…

Magda1

 

 

Nie ma takich słów, które wyrażą ból tego co się stało: mimo długiej walki Magda odeszła. Pozostanie na zawsze w serach tych, którzy ją tak bardzo kochają. Dziękujemy wszystkim za pomoc w jej leczeniu. Dzięki Wam była dłużej razem z ukochanym synkiem i mężem.

Historia Magdy:

Rok 2008 rozpoczął się dla mnie wspaniale. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że za kilka miesięcy zamiast cieszyć się macierzyństwem rozpocznę walkę o życie. Ale nawet wtedy przez myśl mi nie przeszło z jakim podstępnym i bezwzględnym potworem przyjdzie mi się zmagać…

Gdy w lipcu 2008 będąc w 7 miesiącu ciąży zaczęłam odczuwać osłabienie prawej części ciała. Lekarz uspakajał mnie, że to moje maleństwo rośnie i uciska na kręgosłup. W oczekiwaniu na narodziny synka dostałam niedowładu prawostronnego. Neurolog zlecił rezonans, w którym zdiagnozowano GUZ . Już 20 października 2008 przeszłam długą i skomplikowana operację, dzięki której sprawność powróciła. W badaniu histopatologicznym stwierdzono łagodny nerwiak. Szybko moją codzienność zdominowało szczęście rodzinne. Byłam mamą, żoną. Miałam obowiązki, które uwielbiałam, więc szybko zapomniałam o chorobie. Byłam spełniona jako kobieta. I już miało być tylko pięknie i cudownie… Nie wiedziałam wtedy, że nasz spokój będzie trwał tylko 4 lata…

Planowaliśmy z mężem kupno domu, synek rozwijał się prawidłowo, miałam wrócić o pracy, myśleliśmy o drugim dziecku, bo zawsze marzyliśmy o dużej rodzinie. Miałam wieść życie jak miliony kobiet. Byłam taka szczęśliwa… Może za bardzo? Może właśnie dlatego los postanowił zrównoważyć w moim życiu chwile dobre chwilami pełnymi strachu, rozpaczy i momentami beznadziei?… Nie wiem.Magda6

Zaczęło się prozaicznie, od bólu głowy. Potem bolała szczęka, czułam mrowienie ust. Początkowo trochę lekceważyłam objawy, no bo przecież nie każdy biega z migreną do lekarza. Ale gdy nie pomagały środki przeciwbólowe, a dolegliwości nasilały się i były trudne do zniesienia zdecydowałam, że czas na rozmowę z lekarzem. Badania. Mnóstwo badań, z których trudno było wywnioskować co jest przyczyną mojego coraz gorszego samopoczucia. Do czasu wykonania badania tomografem komputerowym. Jego wynik wywrócił moje zaplanowane i poukładane życie do góry nogami. 8 centymetrowy guz na skroni, wciskający się w podstawę czaszki. Już 30 sierpnia 2012 przeszłam operację, podczas której lekarze usunęli guz. Badanie śródoperacyjne trochę mnie uspokoiło, bo stwierdzono, ze guz ma charakter łagodny.

Po trzech miesiącach w badaniach kontrolnych tomografia pokazała już cztery zmiany. W październiku przeszłam kolejną operację resekcji guza skroniowego. Tu już histopatologia nie pozostawiła złudzeń – w moim poukładanym zaplanowanym świecie zamieszkał ZŁOŚLIWY NOWOTWÓR . I zburzył nasz spokój, rozbił w pył poczucie bezpieczeństwa. Zrozumiałam, że zaczynam WALCZYĆ O ŻYCIE .
Niemal natychmiast rozpoczęłam leczenie – chemioterapia przeplatana była cyklami naświetlań. Do strachu i rozpaczy dołączyło niewyobrażalne cierpienie związane ze skutkami leczenia. Ale ja wiedziałam, że muszę dać radę. Mam synka, jestem mu potrzebna. Muszę mu pokazać świat, nauczyć życia, nie wolno mi go zawieść, musze go wspierać, cieszyć się jego sukcesami, pomagać podnieść się po porażkach. Te myśli dodawały mi sił, były jak credo. Upadałam i wstawałam. I wracałam na ten onkologiczny ring, by walczyć. Na śmierć i życie.

Początkowo guz reagował na cheMagda2mię i radioterapię, jednak tylko przez chwilę. Potem znów zaczął rosnąć. W kwietniu 2015 zostałam poddana elektrochemioterapii. Bez skutku – choroba progresowała. Lekarze wciąż szukali leczenia, ale kolejne próby nie przynosiły skutku. Zaczęłam tracić nadzieję, brakowało mi sił. Chemia nie działała. Radioterapia też nie przynosiła rezultatów. Pojawił się szczękościsk, a wraz z nim problemy z jedzeniem…
We wrześniu włączono do walki z synoviale lek o nazwie pazopanib. Wiązałam z nim wiele nadziei, bo miał zatrzymać progres choroby. W październiku 2015 poddano mnie kolejnej operacji resekcji wyrostka dziobiastego żuchwy. Operacja poprawiła mój komfort o tyle, że puścił szczękościsk. Ale  nie odpuszczał. W styczniu 2016 badanie rezonansem wykazało dwa kolejne guzy…

Mój synek ma 7 lat, chodzi do pierwszej klasy szkoły podstawowej. Mój mąż podejmuje każda pracę, bym mogła walczyć z chorobą. Koszty finansowe walki są ogromne. Wizyty u specjalistów, leki, suplementy wzmacniające osłabiony agresywnym leczeniem organizm. Do tego raty, opłaty codzienne życie… Wiem, że nie jest mu łatwo, choć nigdy się nie skarży. Wiem, że jest przerażony nie mniej niż ja. Dla naszego synka staramy się zachowywać pozory normalności, chcemy, by czuł się bezpiecznie. Ale czasem, gdy jestem sama przychodzą chwile, gdy płaczę z rozpaczy. Bo co będzie, jeśli mnie przy nich zabraknie? Jak sobie beze mnie poradzą? Musze żyć. Dla nich. Staję wtedy prze lustrem i mówię głośno sama do siebie” NIGDY SIĘ NIE PODDAM! MUSZĘ ŻYĆ!”.

Bo chcę żyć. Bardzo…

Mggda3

 

PLN

DotPay

Kawałek nieba jest w każdym uśmiechu,
W każdym życzliwym słowie,
I przyjaznym geście,
W każdym pomocnym czynie.
Kawałek raju jest w każdym sercu,
Które stanowi zbawienny port dla nieszczęśliwego.
W każdym domu z chlebem, winem i serdecznym ciepłem.
Bóg włożył swoją miłość w twoje ręce,
Jak klucz do raju.

Phil Bosmans

Podaruj Kawałek Nieba...