OLUNIA SKAZANA NA ŚMIERĆ – MINISTERSTWO ZDROWIA ODMÓWIŁO REFUNDACJI LEKU RATUJĄCEGO JEJ ŻYCIE!!

Aktualizacja:
Ola otrzymała refundację leku. Wszystkim dziękujemy za pomoc w jej leczeniu
Historia Oli:
Powiem Ci, czym jest szczęście – to każda chwila, kiedy Twoje dziecko nie płacze z bólu i nie musisz bać się, że za chwilę je stracisz…, bo gdy dowiadujesz się, że Twoja córeczka ma straszną chorobę, która powoli lecz nieubłaganie zabiera jej całą radość dzieciństwa i jest tak wielkim zagrożeniem, że może w każdej chwili odebrać jej życie, to czujesz, ze już nic Ci nie pozostało…
Trwasz przy łóżeczku córeczki, widzisz jak cierpi i sercu cierpisz jeszcze mocniej… Z drżeniem rąk oczekujesz kolejnych wyników badań, w duszy z całych sił błagasz o nadzieję, a dostajesz jeszcze silniejsze ciosy – informacje o postępach choroby, której lekarze nie mogą zdiagnozować… Znasz dobrze bezgraniczny ból chwili, kiedy mówią Ci, że nie ma już nadziei, że Twoja maleńka córeczka UMIERA… Łzy płyną w niepohamowanej rozpaczy i tylko ledwo je powstrzymujesz przy niej, aby ich nie widziała…
I gdy Twoje życie sięga już dna bólu, jaki może znieść matka, dowiadujesz się, że jest lek który może ją uratować i chcesz poruszyć niebo i ziemię, aby go zdobyć. Wiesz, że sama nie dasz rady, bo lek kosztuje 18.000zł. miesięcznie, ale wierzysz całym sercem, ze skoro znalazła się nadzieja, to znajdą się leż ludzie którzy pomogą i uratują życie Twojemu dziecku, bo nie pozwolą Ci jej odebrać na zawsze…
Ola urodziła się jako zdrowe dziecko i do 10 miesiąca życia w ogóle nie chorowała. Wtedy pojawiła się pierwsza gorączka 40˚ i trafiliśmy do szpitala, gdzie spędziłyśmy 2 tygodnie. Po miesiącu powtórka. Jeszcze wtedy nie przypuszczałam, że szpital stanie się naszym drugim domem. Trafialiśmy tam średnio raz w miesiącu i tak przez 11 lat. Przerzucali nas ze szpitala do szpitala, z oddziału na oddział. Nikt nie potrafił powiedzieć, na co córeczka choruje. Wysoka gorączka i masywne opuchlizny w okolicy głowy. Lekarze patrzyli na Olę ze zdziwieniem, ale i współczuciem. Podczas obrzęków skóra rozciąga się do granic możliwości, a gałka oczna jest wpychana do środka. Maleńka Ola zawsze tak bardzo bała się, jak miała zapuchnięte dwa oczka, bo traciła wzrok. Ja, mama, drżałam z bólu, kiedy moje dziecko płakało, że nic nie widzi. Od gorączki bolało ją całe ciałko…
Córeczka nigdy nie miała beztroskiego dzieciństwa. Zawsze były jakieś zakazy, nakazy. Przez częste pobyty w szpitalach Ola opuszczała lekcje, nie mogła wyjeżdżać na wycieczki szkolne, baseny. Była mała, ale bardzo rozsądna i stosowała się. Niestety po kilku latach przyszedł bunt : MAMO DLACZEGO JA MAM TĘ STRASZNĄ CHOROBĘ, DLACZEGO TO JA MUSZĘ SPĘDZAĆ TYLE DNI W SZPITALACH? WAKACJE, FERIE. DLACZEGO?
JA JUŻ TEGO NIE WYTRZYMAM… Co miałam powiedzieć mojemu dziecku: że nikt w Polsce nie wie co jej jest i czy to się kiedykolwiek skończy? Przepłakałam nie jedną noc prosząc Boga, żeby to mnie obdarzył tą chorobą, a nie Olę. Żeby już nie cierpiała i mogła normalnie żyć. W połowie 2013 r córeczka skończyła 10 lat. Zaczęła dojrzewać i w duchu liczyłam, że może teraz choroba się wyciszy. Ale niestety nastąpiło najgorsze – choroba postępowała. Atakowała jeszcze częściej i silniej. W sierpniu 2014 trafiliśmy na oddział Immunologii CZD. Gorączka była powyżej 40st, Ola spuchnięta okropnie straciła przytomność. Zabrali ją na OIOM. Po kilku godzinach lekarze powiedzieli, że MA MASYWNY OBRZĘK MÓZGU I ONI ZE SWEJ STRONY ZROBILI JUŻ WSZYSTKO… Nie zostawili nam nadziei na przeżycie. Ja doznam szoku, przyjechałam tam po pomoc, a dowiedziałam się , ze ONA UMIERA. Kiedyś jak oglądałam filmy i widziałam jak dzieci umierają lub są w stanie krytycznym to myślałam o tych matkach, że ja na ich miejscu od razu umarłabym lub serce by mi pękło, a teraz ja stanęłam w obliczu takiej sytuacji… Przy życiu trzymał mnie młodszy syn i modlitwa. Modlitwa ma wielką siłę w takich momentach. Stał się cud. Ola przeżyła. Walczyła cały tydzień, ale WYGRAŁA ŻYCIE. Nasza radość była nie do opisania, ale przyszły pytania: czy będzie roślinką? Uszk
odzenia były bardzo wielkie. Lekarze mówili, że jeśli wyjdzie z tego, to będzie niepełnosprawna lub zupełnie bezwładna. Byliśmy z nią na oddziale dzień i noc. Ćwiczyliśmy, uczyliśmy wszystkiego od nowa: jedzenia, chodzenia, mówienia, … Ola wróciła do sprawności, ale skutki uboczne, które pozostały to: kłopoty z pamięcią, orientacją, padaczka i nauczanie indywidualne. Wróciliśmy do domu i mieliśmy nadzieję, że choroba, którą ma Ola, została uśpiona przez tony leków, które dostała na OIOMIE. Lecz los zadał kolejny cios w sam środek serca matki. Po trzech miesiącach znów to samo – gorączka, strach o jej życie – drugi obrzęk mózgu …. LEKERZE MÓWIĄ, ŻE TRZECIEGO TAKIEGO OBRZĘKU MÓZGU OLA MOŻE JUŻ NIE PRZEŻYĆ…
W międzyczasie przyszły wyniki badań z Londynu. Okazało się, że córka cierpi na bardzo rzadką chorobę genetyczną AUTOZAPALNĄ. Lekarze z USA zaproponowali leczenie blokerem biologicznym. Dzięki rodzinie, przyjaciołom i znajomym zapożyczyliśmy się i mogliśmy kupić Oli parę pudełek leku i sprawdzić czy działa. I ON DZIAŁA!!!!!! Córka pierwszy raz od lat miała przerwę w pobytach w szpitalu. Jednak radość, która rozpierała nasze serca, została nam w jednej chwili brutalnie odebrana, b
o Ministerstwo Zdrowia odmówiło refundacji! czyli SKAZAŁ NASZĄ CÓRECZKĘ NA ŚMIERĆ!! Koszt leku jest ogromny. Ola codziennie otrzymuje cztery zastrzyki podskórnie. Koszt dzienny to 600zł, miesięczny 18.000zł, a musi je brać przez kilka lat. Jedno dziecko w Polsce otrzymało refundację, a wszystkie inne, w tym Ola, NIE. Jak mam wytłumaczyć córce, że będziemy musieli przerwać leczenie i jednocześnie czekać aż umrze? Dlaczego inne dziecko dostało refundację, a Ola nie? Dlaczego ministerstwo zdrowia prowadzi taką selekcję? W nocy słyszę, jak moja córeczka płacze. Ona tak bardzo się boi, że skończą się leki. Nie chce przeżywać tego wszystkiego po raz kolejny: obrzęki, utrata wzroku, sterydy, zagrożenie… Jej płacz boli moje serce najmocniej, oddałabym wszystko, aby w jej oczach już tych łez nie było…
Piszemy odwołania, ale organ ministerstwa jest niewzruszony na nasze błaganie o życie dla dziecka, dlatego wszystkich proszę o pomoc w uzbieraniu środków na lek, który ratuje Olę. Wiem, że trzeciego obrzęku mózgu może już córeczka nie przeżyć. Nie potrafię żyć z myślą, że mogę stracić moje kochane dziecko, że może jej już nie być i zostanie pustka, której nic na świecie nie wypełni… W głębi duszy wierzę, że każda matka, ojciec, każdy człowiek rozumie mój ból i strach o ukochane dziecko i nie pozwoli, aby jej już z nami nie było…
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
Bank BZ WBK
31 1090 2835 0000 0001 2173 1374
Tytułem:
“327 pomoc w leczeniu Oli Dułak”
wpłaty zagraniczne:
PL31109028350000000121731374
swift code: WBKPPLPP
Aby przekazać 1% podatku dla Oli:
należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243
oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “327 pomoc dla Oli Dułak”
Oli można też pomóc poprzez wpłatę systemem Przelewy24:

