ABY NIGDY NIE ZABRANO MI SZANSY NA RUCH… NA 4 KÓŁKACH…
Aktualizacja:
Udało się zakupić wózek dla Basi. Wszystkim dziękujemy za pomoc.
Historia Basi:
Móc chodzić samodzielnie… dla większości ludzi to tak proste, że nie muszą się nad tym zastanawiać. Dla mnie nieosiągalne…
Mam na imię Basia. Od urodzenia poruszam się na wózku inwalidzkim, mam mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe. Porażone mam ręce i nogi. Urodziłam się jako wcześniak 6,5 miesięczny z wagą 1,1kg, lekarze nie dawali mi większych szans na przeżycie… jednak żyję do dziś, lecz to życie nie jest łatwe…
W wieku sześciu lat przeszłam operację przedłużenia ścięgien Archillesa, ponieważ miałam bardzo silne przykurcze mięśni i jak mnie mama prowadziła to stawiałam nogi na palcach, krzyżowałam je. Po operacji przez sześć tygodni byłam unieruchomiona w gipsie. Dzięki tej operacji potrafię postawić całą stopę, ale nadal nie jestem w stanie chodzić samodzielnie. Także nie potrafię stać, ponieważ nie mam równowagi. Mam uszkodzony w uchu.
Swój pierwszy wózek inwalidzki dostałam w wieku sześciu lat. Stał się moimi nogami i rzeczą najpotrzebniejszą ze wszystkich, bo umożliwił mi poruszanie się.
Od urodzenia mama wychowuje mnie sama. Nigdy nie było nam łatwo…
Zawsze na wszystko brakowało: na moje leczenie, edukację, ale zawsze miałyśmy siebie, czyli to co najważniejsze.
Skończyłam normalną szkołę podstawową, gdyż przed rozpoczęciem nauki przeszłam badania psychologiczne czy kwalifikuję się. Miałam tylko indywidualny tok nauczania. Po skończeniu szkoły podstawowej miałam iść do szkoły średniej rehabilitacyjnej z internatem, ale nie mogłam, ponieważ po prostu nie było nas stać, żebym kształciła się dalej. Żyłyśmy z mamy wcześniejszej emerytury, na którą przeszła, żeby się mną opiekować. Jak osiągnęłam pełnoletność dostałam przyznaną rentę socjalną. Od osiemnastego roku życia zaczęłam uczęszczać na warsztaty terapii zajęciowej. Jeździłam na nie przez sześć lat. Na warsztatach wykonywałam czynności manualne w ramach swoich możliwości, nauczyłam się również haftować haftem krzyżykowym. Oprócz zajęć manualnych była rehabilitacja ruchowa bierna, indywidualna z tego względu, że mam przykurcze i mocną spastyczność mięśni.
Niestety rehabilitacja też nie dała mi możliwości chodzenia i nadal moimi nogami jest tylko wózek. Jest mi potrzebny do życia jak powietrze. Jeżdżę na nim codziennie, to moja możliwość kontaktu ze Światem, wyjścia z domu… Niestety mój wózek ma już jedenaście lat i nie może już mi służyć jak dawniej. Codziennie boję się że już dziś zepsuje się zupełnie i nie będę miała możliwości nawet poruszać się po domu. Zakup wózka to koszt 12 tys. zł. Same z mamą nie mamy najmniejszych szans, aby na to uzbierać. Ledwo nam wystarcza na utrzymanie… Zawsze było ciężko, ale jak przychodzi strach zamknięcia w 4 ścianach to wywołuje duży ból i łzy…
Chciałabym nigdy nie być skazana na 4 ściany własnego pokoju i widok z okna, już tak smutny i szary, bo codziennie ten sam…
Najbardziej boli mnie moja bezsilność i bezradność. Tyle rzeczy chciałabym zrobić, tyle chciałabym zobaczyć, a mogę tak niewiele… Wiem, że nigdy nie będę chodzić, nigdy nie będę samodzielna, ale chciałabym aby nie zabrano mi szansy na ruch i wyjście z domu…
W głębi duszy wierzę, że ktoś mnie usłyszy i nie pozwoli, aby tak pozostało…
Pomóc Basi można dokonując wpłaty na konto:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
Bank BZ WBK
31 1090 2835 0000 0001 2173 1374
Tytułem: “1080 pomoc dla Basi Gąsiorowskiej”
wpłaty zagraniczne – foreign payments to help Basia:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
PL31109028350000000121731374
swift code: WBKPPLPP
Bank Zachodni WBK
Title: „1080 Help for Basia Gasiorowska”
Aby przekazać 1% podatku dla Basi:
należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243
oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “1080 pomoc dla Basi Gąsiorowskiej”
Basi można też pomóc poprzez wpłatę systemem DOTPA
